To zawsze Agatha – odcinek 7, sezon 1 (Opinia bezspoilerowa)
Opinia pierwotnie została opublikowana na fanpage Avalon – Marvel Comics.
No co ja mogę powiedzieć… BARDZO podobał mi się dzisiejszy odcinek „Agatha All Along”.
Serial od samego początku bawił się różnorakimi konwencjami, koncepcjami i szeroko pojętym, magicznym lore, ale wydaje mi się, że tak naprawdę dopiero w tym tygodniu twórcy zdecydowali się pójść na całość i – przy okazji – zaprezentować pełnię potencjału tkwiącego w mocy jednej z bohaterek.
Kupuję ten nielinearny, nieco (ale moim zdaniem celowo) chaotyczny sposób budowania narracji, który jednocześnie daje nam wgląd w osobowość postaci, rozwija nieco jej historię oraz dokonuje pewnego rodzaju rekontekstualizacji części wydarzeń (w tym wypowiedzi m. in. Lili Calderu). No podoba mi się tego rodzaju eksperyment, którego w MCU jeszcze nie widzieliśmy.
Zmiana punktu widzenia, dodanie do tego różnych płaszczyzn czasowych, wplecenie w większą historię i ubranie wszystko w magiczno – mistyczną opowieść daje naprawdę intrygujące połączenie, którego – mówiąc szczerze – po tym serialu się nie spodziewałem.
W tym tygodniu na plus oceniam również samą próbę Drogi Wiedźm – wykorzystanie tarota uważam za bardzo dobry pomysł, który po pierwsze, stanowi spójny dodatek do specyficznego klimatu opowieści, po drugie – daje możliwość ukazywania motywacji postaci, po trzecie zaś, dzięki ograniczeniu czasowemu i wiszącemu zagrożeniu, mamy wreszcie jasno zarysowaną stawkę. Pasuje mi się też to „udziwnienie” w postaci przebrania za najbardziej znane wiedźmy z popkultury, które pozwala wprowadzenie kilku elementów humorystycznych (balans tonalny jest bardzo przyzwoity).
Aktorsko również jest dobrze.
Patti LuPone wreszcie dostaje przestrzeń do zagrania i wywiązuje się ze swojego zadania bez zarzutu. W dalszym ciągu pozostaję również fanem postaci Sasheer Zamaty oraz duetu Joe Locke & Kathryn Hahn. Jennifer Kale sprawdza się bardzo dobrze w roli sarkastycznej, ale kompetentnej komentatorki wydarzeń, zaś wątek „relacji” Billy’ego i Agathy bardzo dobrze buduje tę „większą” fabułę.
Na minus oceniłbym zepchnięcie na dalszy plan Rio Vidal Aubrey Plazy (nawet, jeśli są ku temu konkretne powody) oraz, troszkę denerwującą manierę zachowywania tajemnicy dla samej tajemnicy. Postacie nie otrzymują odpowiedzi na swoje pytania, momentami właściwie bez uzasadnienia (ot następuje jakiś zwrot akcji).
Mam jednak nadzieję, że obie te kwestie zostaną „wynagrodzone” z nawiązką już za tydzień, a cały serial dalej będzie zaskakiwał właśnie w taki sposób.