To zawsze Agatha – Odcinek 3, sezon 1 (Opinia bezspoilerowa)
Opinia pierwotnie została opublikowana na fanpage Avalon – Marvel Comics.
„AGATHA ALL ALONG” ODC. 3 wypada nieco słabiej od swojego poprzednika, ale w dalszym ciągu bawiłem się na nim bardzo dobrze!
Przede wszystkim podoba mi się chemia pomiędzy postaciami. To naprawdę zbieranina specyficznych indywiduów, złośliwych, uszczypliwych i nieufających Agathcie, ale kiedy trzeba biorących się do roboty.
Prym w dalszym ciągu wiedzie Kathryn Hahn ze swoją teatralną, delikatnie przesadzoną ekspresją, którą kupuję w stu procentach. Tuż za nią plasują się „Synek” i Jennifer Kale Sasheer Zamaty – zwłaszcza postać Kale dostaje więcej miejsca na zabłyśnięcie i całkiem nieźle jej to wychodzi (zwłaszcza rywalizacja z Agathą).
Oddzielną kategorią pozostaje Debra Jo Rupp, która rozbraja swoją dobroduszną i pocieszną Sharon, ale muszę przyznać, że humor z nią związany jest na dłuższą metę męczący (chociaż komentarz o tapicerce przedni).
Reszta bohaterek, póki co, pozostaje w tle, chociaż i w ich przypadku – dzięki specyficznej, sprawnej konstrukcji odcinka – czuć potencjał na coś ciekawego.
Odpowiada mi także konsekwentny klimat produkcji – w dalszym ciągu mamy historię z pogranicza mistyki, horroru i kina nowej przygody. Grupa „wyrzutków” dostaje do wykonania pierwsze z serii zadań, którego realizacja wymaga nie tylko wiedzy magicznej, ale przede wszystkim pomysłowości. Czekałem na motyw „przeniesienia” magii do współczesności i to, w jaki sposób jest ten pomysł realizowany w dzisiejszym epizodzie, po prostu trafia w mój gust.
Na plus zaliczam też kwestię ekspozycji – owszem, sporo jest tutaj dialogów, ale wypadają one zdecydowanie bardziej naturalnie, niż w zeszłym tygodniu. Do tego kolejne elementy układanki dotyczące backstory tak Agathy, „Synka”, jak i reszty wiedźm serwowane są stopniowo, kreatywnie i ze sporym niedopowiedzeniem (jestem szczególnie ciekawy, co twórcy wymyślili dla postaci Patti LuPone, bo zdaje się mieć największy potencjał horrorowy).
I tak, jest kilka wstawek, których się nie spodziewałem (zwłaszcza jedna) – w dalszym ciągu dostajemy miejsce na snucie kolejnych teorii, co cieszy, bo serial całkiem nieźle balansuje tajemnice – z jednej strony nie przesadza z ich ilością, ale z drugiej nie pozwala widzowi o nich zapomnieć.
Odcinek trzeci ma za to problemy ze złapaniem tempa w pierwszej połowie, ale kiedy sytuacja wreszcie się rozkręca, a zasady zadania zostają wyłożone, pacing ulega wyraźnej poprawie.
Sama końcówka również jest moim zdaniem nieco zbyt pospieszna – twórcy nic by nie stracili, jakby wydłużyli te dwie ostatnie sceny o kilkanaście sekund, żeby informacje w nich przekazane zdążyły do nas dotrzeć.
Poza tym jednak w dalszym ciągu jestem zaintrygowany i samą opowieścią i pomysłem na jej prowadzenie.