Wzgórze psów (Opinia bezspoilerowa)
„Wzgórze psów” to kryminalny miniserial Netflixa, będący adaptacją powieści Jakuba Żulczyka. Akcja rozgrywa się w Zyborku, gdzie dochodzi do morderstwa powiązanego z traumami bohaterów z przeszłości. Od pierwszych minut urzekła mnie ciężka atmosfera serialu, w którym brakuje miejsca na humor czy luźniejsze treści. Mroczny klimat, doskonale wpisujący się w gatunek, wynika z dużej ilości nastrojowej muzyki podkreślającej kluczowe momenty oraz fabuły skupiającej się na złożonej, osobistej sprawie bohaterów.
Postępy w śledztwie nie tylko odkrywają przeszłe traumy i skomplikowane relacje między postaciami (np. dystansującą relację Mikołaja z ojcem), lecz także uwypuklają problemy lokalnej społeczności wynikającej z ambicji ludzi władzy często kolidującej z codziennym życiem biedniejszej klasy. Twórcy od początku wprowadzają wiele wątków, które stopniowo łączą się, tworząc wielowarstwową opowieść – od zawiłego kryminału z wymagającym śledztwem polegającym na metodzie dedukcji i łączenia zagadkowych faktów, po obyczajowy portret życia w miasteczku, gdzie problemy bohaterów nawiązują do uniwersalnych trudności. Serial zaskakuje do samego końca – tajemnice Zyborka, budowane z ogromną precyzją, sprawiają, że trudno w pełni zaufać odkrywanym faktom, a finał okazał się głęboko przemyślany z fabularnym zwrotem nadającym całej historii nowy wymiar, co było dla mnie ogromny zaskoczeniem (wywołującym różne emocje).
Idealnie dobrana obsada to jeden z największych atutów „Wzgórza psów”. Robert Więckiewicz i Jaśmina Polak znakomicie oddają emocjonalny ciężar swoich postaci, a ich kreacje są wiarygodne i poruszające. Chemia między bohaterami, szczególnie w relacji teść-córka, nadaje historii dodatkowej głębi, a ich wspólne sceny wywołują silne emocje. Justyna to postać, która szczególnie zyskała moją sympatię – jej determinacja i ambicja mają kluczowe znaczenie zarówno dla fabuły, jak i dla mieszkańców Zyborka. Reszta postaci również została dobrze przedstawiona w serialu, a obsada została idealnie dopasowana do swoich ról np. Wojciech Zieliński cudownie przekoloryzował zachowanie swojej postaci, żeby oddać jej charakter i pogłębić element zaskoczenia w odpowiednim momencie.
Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć o Mikołaju granym przez Mateusza Kościukiewicza. Jego postać jest jednowymiarowa, a pretensjonalne zachowanie i moralizatorskie uwagi bywają irytujące, szczególnie gdy brakuje kontekstu dla jego relacji z innymi bohaterami np. zbyt mała ilość tła dla jego relacji z poszczególnymi mieszkańcami Zbyrkowa. Szkoda, że nie poświęcono więcej czasu na rozwinięcie tych wątków.
Serial od początku stawia na mroczną, ciężką atmosferę, którą buduje dzięki sennym utworom muzycznym i powolnemu tempu narracji. Choć chwilami ten klimat wprawiał mnie w lekki nastrój znużenia ze względu na małą ilość akcji w stosunku do długości odcinków. Ale całościowo doceniam taki zabieg – idealnie współgra on z fabułą. Od strony audiowizualnej „Wzgórze psów” prezentuje wysoki poziom. Praca kamery doskonale uchwyca emocje bohaterów i subtelne gesty aktorów, a malownicze krajobrazy podkreślają lokalny charakter opowieści. Mam jednak zastrzeżenia do jednej z sekwencji blisko finału – jej styl przypominający intro odbiegał od reszty serialu i utrudniał śledzenie kluczowych dla fabuły szczegółów.
Dziękujemy Netflix za możliwość wcześniejszego obejrzenia serialu. Netflix nie miało wpływu na opinię i tekst.