Recenzje seriali

Dzień Szakala – Sezon 1 (Opinia bezspoilerowa)

„Dzień Szakala” to zeszłoroczna adaptacja The Day of the Jackal” Forsytha, przygotowana przez Peacock. Śledzimy w niej losy tytułowego snajpera, niezwykle utalentowanego profesjonalisty, który podejmuje się najtrudniejszego zlecenia w swojej karierze. Jego zadanie komplikuje agentka Bianca, mająca za cel wytropienie i schwytanie zabójcy. Muszę przyznać, że pierwszy odcinek nie zrobił na mnie najlepszego wrażenia. Choć twórcy poświęcili dużo czasu na przedstawienie zawodowej rutyny Szakala, jego charakterystyki oraz sylwetek osób, które depczą mu po piętach, ślimacze tempo akcji i długość odcinka sprawiły, że zamiast emocji czułem nudę – jakbym uczestniczył w leniwym zbieraniu grzybów.

Moje nastawienie do serialu zmieniło się wraz z drugim odcinkiem. Fabuła nabrała wyraźnego kierunku, jednocześnie różnicując jej klimat o kilka wątków m.in. odzyskiwanie niespłaconego długu przez Szakala jako część jego profesji czy dramaty wewnątrz rodzin bohaterów. Twórcy dokładnie pokazali wszystkie etapy jego pracy – od skrupulatnej analizy przestrzeni, przez przygotowanie technologiczne, aż po realizację zlecenia i błyskawiczną ucieczkę, umożliwiając mi, widzowie, wejście w skórę bohatera i poczucie jego presji. Na każdym kroku widać, że bohater to autentyczny fachowiec co idealnie odgrywa Eddie Redmayne swoją specyficzną grą aktorską, a jego zdolność adaptacji do sytuacji i umiejętność wtapiania się w otoczenie były wielokrotnie wykorzystywane w spontanicznych, dynamicznych momentach, potrafiąc niejednokrotnie wywrócić do góry nogami każdą okoliczność. Równolegle prowadzone śledztwo również rozwijało się w sposób przemyślany i konsekwentny nie pozostawiając niedociągnięć – od skrupulatnego zdobywania poszlak po zawiłą biurokrację. Złożoność fabuły była dodatkowo wzbogacona przez manipulacje i zwroty akcji, które skłaniały do refleksji nad pytaniem, kto tak naprawdę kontroluje całą sytuację.

fot. IMBD / SkyShowtime

Serial oferuje znacznie więcej niż tylko dynamiczną akcję i detektywistyczny thriller. W przerwach między zleceniami i pościgami wnikamy w życie osobiste bohaterów, odkrywając ich drugą twarz (wspomniane dramaty wewnątrz rodzin). Twórcy umiejętnie wyważyli ilość treści, co pozwala na kompleksowe rozwinięcie wątków oraz pogłębienie relacji między postaciami czy budowania wyrazistych sylwetek bohaterów pozwalając każdej postaci zaistnieć w serialu np. rodzinne życie Szakala ujawnia, że pod jego beznamiętną, profesjonalną fasadą kryje się wrażliwy mąż i ojciec, a postać jego żony, Nurii, granej przez Ursulę Corberó, odegrała kluczową rolę w rozwoju wydarzeń, które mogą być z powodzeniem rozwinięte w przyszłości – sama sylwetka postaci nadaje historii mocniejszego charakteru emocjonalnego – co mogę powtórzyć przy pozostałych kreacjach, dobrze napisane postacie z idealnie dobranymi aktorami. Wyjątkiem od reguły będzie Alvaro, któremu nie rozbudowano tła, aby jego pretensje i samolubność odpowiednio wybrzmiały w fabule.

„Dzień Szakala” podchodzi do swojej historii z dużym realizmem. Choć niektóre momenty mogą budzić wątpliwości, co do ich fizycznej możliwości w rzeczywistym świecie, to inteligentne i przekonujące wyjaśnienia czynią fabułę wiarygodną na tyle, że nie ma potrzeby zastanawiać się nad tymi szczegółami np. technologia, którą posługuje się główny bohater, jest opisana w sposób na tyle przemyślany i przekombinowany, że nawet jeśli wydaje się futurystyczna i nierealistyczna, nie wytrąca widza z immersji tylko ułatwia delektowanie się niezłymi scenami akcji. Wiarygodność narracji wspiera również odpowiednio wykorzystany budżet – od realistycznych efektów specjalnych, przez ujęcia kamery, po świetne audio, które dopełnia spektakularne sceny akcji.