The Office. Australia – Sezon 1 (Opinia bezspoilerowa)
Australijska wersja „The Office”? Nieudane naśladowanie amerykańskiej wersji.
Australijska wersja „The Office” opowiada o firmie zajmującej się sprzedażą opakowań, zarządzanej przez Hannah Howard, która robi wszystko, aby nie dopuścić do przejścia biura na pracę zdalną. Choć serial stara się poruszyć współczesny problem, z którym wielu z nas może się utożsamić, niestety nie wyróżnia się szczególną innowacyjnością. Główny temat szybko schodzi na drugi plan, ustępując miejsca prostym problemom, które stanowią jedynie tło dla parodii. Co więcej, serial unika lokalnych wątków, które mogłyby nadać mu typowo australijski charakter, zamiast tego stara się kopiować elementy z amerykańskiego odpowiednika, wprowadzając jedynie drobne zmiany współczesnymi standardami np. uczynienie postaci Lizzie – odpowiednika Dwighta – kobietą pełniącą funkcję sekretarki. Te kosmetyczne zmiany nie wpływają znacząco na fabułę.
Serial pozostaje mocno zbliżony do amerykańskiej wersji, na co wskazują podobieństwa w wyglądzie biura, czołówce czy prowokowanych sytuacjach. Niestety, nie ma tu nic, co wskazywałoby na specyficznie australijski kontekst, w przeciwieństwie do polskiej wersji, która starała się oddać lokalny klimat w każdym detalu. Serial Lokalizacja serialu nie ma znaczenia, można ją zmienić bez wpływu na jakikolwiek element.
Największym mankamentem są jednak postacie. Aktorzy grają sztywno, co wpływa na autentyczność emocji oraz naturalność w relacjach. Bohaterowie są słabo zarysowani, wręcz płascy, a twórcy nie starają się rozwijać ich charakterów – po zakończeniu sezonu jedyną zapadającą w pamięć postacią jest Hannah. Brakuje chemii między bohaterami, co szczególnie widać w relacji Grety i Nicka – ich zbliżenie wydaje się wymuszone i nieuzasadnione, jakby było tam tylko dlatego, że podobny wątek pojawił się w amerykańskiej wersji.
Humor przypomina ten z pierwszego sezonu amerykańskiego „The Office” – nie zmusza do śmiechu, ale kreuje luźną, momentami niezręczną atmosferę dzięki specyficznemu zachowaniu Hannah i Lizzie, które prowokują absurdalne sytuacje i balansują na granicy przyzwoitości. Mimo to, nie udało się uzyskać tego samego poziomu humoru, który był charakterystyczny dla amerykańskiej wersji – żadna sytuacja nie została ze mną po emisji pierwszego sezonu.