Recenzje seriali

Hysteria! – (Opinia bezspoilerowa)

Czy HYSTERIA to nowe Stranger Things?

W latach 80. amerykańskie społeczeństwo pogrążyło się w zbiorowym szaleństwie. Pogłoski o satanistycznych kultach, które rzekomo szerzyły się po kraju, były podsycane przez media i traktowane przez FBI jako realne zagrożenie. Nawet tak niewinne formy młodzieńczego buntu, jak fascynacja muzyką heavy metalową czy gra w Dungeons & Dragons, mogły doprowadzić do uznania młodego człowieka za kultystę – a czasem nawet za potencjalnego mordercę. Ta wieloletnia fala histerii społecznej stała się znana jako satanic panic.

Serial HYSTERIA przenosi nas do małego miasteczka, Happy Hollow w Michigan, 1989 roku. Kiedy po zaginięciu nastolatka lokalna społeczność zaczyna podejrzewać, że stał się ofiarą rytuałów satanistycznych, członkowie szkolnego zespołu metalowego postanawiają podsycić te obawy. Zaczynają udawać wyznawców diabła, licząc, że kontrowersje przyniosą im rozgłos i popularność. Kiedy wieści o wybrykach nastolatków rozchodzą się po Happy Hollow, miejscowa policja, oraz tamtejszy duchowny usiłują opanować sytuację i powstrzymać narastającą falę paniki. Tymczasem niektórzy mieszkańcy Happy Hollow zaczynają odczuwać czyjąś niepokojącą obecność. Czy to tylko efekt stresu i zbiorowej histerii, czy też rzeczywiście w miasteczku pojawiła się jakaś złowroga, niewytłumaczalna siła?
Serial świetnie oddaje mechanizmy zbiorowej paranoi i histerii, które często prowadzą do polowań na czarownice. Produkcja pokazuje, jak strach i niewiedza, wzmacniane przez plotki i media, potrafią doprowadzić do fałszywych oskarżeń i moralnej paniki. Ludzie zaczynają widzieć zagrożenie tam, gdzie go nie ma, a chęć znalezienia „winnego” przysłania zdrowy rozsądek. W takich przypadkach nieszkodliwe zjawiska – jak zamiłowanie młodzieży do muzyki metalowej – mogą stać się źródłem irracjonalnych lęków i podejrzeń.


Wielowątkowa fabuła sprawia, że serial bywa nieco chaotyczny i balansuje na granicy, próbując być zarówno horrorem, jak i satyrą na Amerykę lat 80. Niemniej jednak, doskonale operuje grozą i klimatem. Lata 80. czuć tu nie tylko w muzyce czy kostiumach, ale także w zdjęciach, które czasami przypominają typowe kino grozy z tamtych lat.


Tym, czym jednak wyróżnia się ten serial, jest obsada – naprawdę mają się czym wykazać. Bruce Campbell, jak zawsze, jest pełen charyzmy, a Garret Dillahunt świetnie wypada w roli głównego antagonisty. Największą uwagę przyciągają jednak Anna Camp, doskonała w roli nawiedzonej dewotki, oraz Julie Bowen, która wciela się w matkę głównego bohatera. Jej postać pogrążająca się w paranoi i strachu otrzymała najbardziej „paranormalny” (choć czy na pewno?) wątek w serialu.
Bardzo dobrze na ich tle wypadają młodsze aktorki, w tym Nikki Hahn, Jessica Treska i Chiara Aurelia. Wszystkie trzy dały świetne występy i jestem naprawdę ciekawa ich kolejnych projektów.


Na koniec warto zadać sobie pytanie, czy warto obejrzeć tę nową produkcję od Peacock. Jeśli szukacie tradycyjnego horroru, możecie poczuć się rozczarowani, ponieważ nie uświadczycie tu ciężkiej atmosfery grozy. Trudno też liczyć na zagadkę kryminalną, nad którą moglibyście się zastanawiać. Jeśli jednak dacie szansę tej produkcji, zanurzycie się w wspaniały klimat lat 80. i historii (a właściwie histerii), która wciąga i nie pozwala się łatwo oderwać.