Szadź (Opinia bezspoilerowa)
Czwarty sezon serialu „Szadź” wywołał u mnie mieszane uczucia.
Po obejrzeniu pierwszego odcinka byłam pełna entuzjazmu. Dostrzegłam w fabule potencjał, a pomysł na tę część serialu wydał mi się bardzo obiecujący. Dużym plusem było umiejscowienie Wolnickiego w zakładzie psychiatrycznym, a postać pani doktor wydała mi się intrygująca. Dodatkowo, relacje między Mrówą a Wrońską, które zyskały bardziej komediowy wydźwięk, również przypadły mi do gustu.
W kolejnych odcinkach rozwinięto interesujący wątek nowych problemów Polkowskiej związanych z jej córką. Nadal w ciekawy sposób prezentowana była kwestia jej obsesji na punkcie Wolnickiego oraz ich interakcje. Zaskoczyło mnie, że nawet sceny z Maćkiem Janikiem, którego postać w poprzednich sezonach niezbyt mnie angażowała, tym razem okazały się całkiem interesujące.
Niestety, z każdym odcinkiem czułam, że fabuła nie zmierza ku satysfakcjonującemu zakończeniu. Liczyłam na jakiś zaskakujący twist, jednak odkryte sekrety nie były tak ekscytujące, jak się spodziewałam, a niektóre z nich wydawały mi się nieco naciągane. Choć wciąż darzyłam głównych bohaterów dużą sympatią, to w wielu momentach brakowało mi silniejszych emocji względem nich.
Uważam, że ten sezon nie jest zły, ale nie dorównuje pierwszemu. Gra aktorska nadal była na bardzo wysokim poziomie, a relacje między postaciami pozostawały jednym z największych atutów. Jednak sam sposób zakończenia serialu nie do końca mnie przekonuje.