Recenzje seriali

Pamiętniki Mordbota – Sezon 1 (Opinia bezspoilerowa)

„Pamiętniki Mordbota” to nowy serial AppleTV+ osadzony w realiach science fiction, będący adaptacją książki Marthy Wells. Głównym bohaterem jest zabójczy robot wynajęty przez grupę naukowców jako ochrona podczas misji badawczej. Jednak nikt z zespołu nie zdaje sobie sprawy, co tak naprawdę kryje się w jego głowie. A ten… najchętniej pozbyłby się wszystkich dookoła!

Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z dość klasyczną historią sci-fi. Grupa bohaterów bada nieznaną planetę i natrafia na zagrożenie lub spisek, który okazuje się mieć międzygalaktyczne znaczenie. Tego typu fabularne ramy były już w popkulturze przerabiane na wiele sposobów i trudno powiedzieć, by „Pamiętniki Mordbota” w tym zakresie wyróżniały się czymś szczególnym. Wręcz przeciwnie. Pokuszę się o stwierdzenie, że serial został zrealizowany bardzo bezpiecznie. Choć początkowo intryga owiana jest tajemnicą i podsycana obecnością nowoczesnych technologii oraz rosnącą liczbą ofiar, ostatecznie skala zagrożenia nie wykracza poza lokalny wymiar, a trzymanie w napięciu morderczym zapałem Mordbota potrafi… rozczarować w finalnym rezultacie. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy fabuła była planowana jako część większej całości. Mimo to historia potrafi przyciągnąć luźnym, komediowym tonem, który odpręża i dostarcza sporej dawki rozrywki. Przede wszystkim dzięki dwóm elementom: dynamicznym scenom akcji, w których nawet fizyczna konfrontacja między robotami wybrzmiewa z siłą uderzenia i nie jest niepotrzebnie rozwlekana, a krew i flaki nie żałują ekranu. Oraz dobrze rozegranym elementom humorystycznym, które często nadają scenom dodatkowy sens. Moim ulubionym zabiegiem komediowym są seriale oglądane przez Mordbota, bo to małe anegdoty o życiu, z których główny bohater wyciąga lekcje. Śmieszy, ale też porusza i twórcy mieli dobre wyczucie na ich podawanie (Dlaczego? Przekonajcie się podczas oglądania).

fot. AppleTV+

Co ważne, nie traktuję tej pozornej fabularnej przeciętności jako wady, bo siła serialu tkwi gdzie indziej. Opowieść stanowi tło dla tego, co najistotniejsze a jest nim m.in. portretu głównego bohatera. Mordbot zdobył moją sympatię już w pierwszych minutach. To niezwykle kreatywnie skonstruowana postać, będąca mieszaniną maszyny i człowieka. Z jednej strony chłodny, sztywny w relacjach, bez emocji, z drugiej coraz częściej ujawniający ludzkie reakcje, choćby w formie niezręczności czy zaskoczenia. Ta nieoczywista mieszanka prowadzi do wielu sytuacji, które zasiewają wątpliwości co do jego prawdziwych intencji. Czułem się momentami jak podczas dobrej gry RPG, w której każdy wybór wpływa na najbliższe otoczenie postaci. I rzeczywiście decyzje Mordbota mają realne konsekwencje, a wydarzenia z jednego odcinka potrafią odcisnąć ślad w kolejnych.

Na pochwałę zasługuje również kreacja całej głównej drużyny. To grupa naukowców o różnych charakterach, z indywidualną przeszłością i zauważalną między sobą chemią. Nawet jeśli czasami ich emocje były zbyt spięte w scenach, które tego nie wymagały, to i tak otaczałem ich sympatią. Kibicowałem im w każdej sytuacji. Zarówno podczas walk na śmierć i życie z przeciwną grupą najemników, jak i w sprawach sercowych, które w klimacie tego serialu trudno było brać całkiem na poważnie. Mordbot, mimo problemów w relacjach z zespołem, dobrze odnajdywał się w tych interakcjach, a jego osobowość była główną przeszkodą i jednocześnie głównym atutem. Wracam tu do wcześniej wspomnianej nieoczywistości np. wewnętrzny konflikt maszyny z człowiekiem toczył się przez cały sezon i przekładał na każde jego działanie. Świetnie oddano to w detalach: sposób, w jaki unika kontaktu wzrokowego, jak siada, jak zmienia pozycję. Te subtelności sprawiały, że jeszcze lepiej rozumiałem tę postać. Szczególnie że Mordbot z chęcią dzieli się swoimi przemyśleniami. Czasem zalewa widza potokiem słów, ale nie są to przypadkowe monologi. To trafne, introwertyczne obserwacje, które wypełniają przestrzenie między scenami akcji i pozwalają na głębsze utożsamienie się z bohaterem. W moim przypadku było to niemal naturalne.

fot. AppleTV+

Nie mogę powiedzieć tego samego o pozostałych, epizodycznych postaciach. Ich obecność sprowadza się zazwyczaj do kilku krótkich, niewyróżniających się dialogów, które bardzo szybko wypadają z pamięci. To klasyczne tło. Pojawiają się, żeby odegrać swoją rolę i znikają bez echa nie wywołując zniknięciem smutku, bo nie ma specjalnie za czym. Podobny problem dostrzegam w całym tle, które zazwyczaj jest statyczne. Mimo wizualnego przepychu brakuje mu głębi narracyjnej. Chciałoby się wejść w nie mocniej, poczuć, że te miejsca żyją i mają coś do zaoferowania poza byciem scenografią i światem z oryginalnymi wizualizacjami, które wyłącznie mienią się w tle i tyle. Przeszkadza mi to w produkcjach sci-fi, ponieważ ich inność w przeciwieństwie do naszego świata jest często powodem do eksploracji, budowania uniwersum, a tu tego zabrakło.

Główna obsada została dobrana bardzo trafnie. Alexander Skarsgård rewelacyjnie wciela się w Mordbota. Potrafi oddać chłód maszyny bez potrzeby teatralnych środków, jednocześnie w każdej niemal scenie pokazując napięcie mimiczne jako symbol wewnętrznego konfliktu. Pozostali aktorzy również wypadają bardzo dobrze. David Dastmalchian z przekonaniem portretuje ambitnego naukowca z wszczepami, którego osobowość zmienia się wraz z rozwojem wydarzeń z chłodnego profesjonalisty do bardziej emocjonalnego i świadomego człowieka. Noma Dumezweni jest natomiast sercem zespołu, która łączy ciepło i odpowiedzialność z zawodową stanowczością, przełamując to wszystko, gdy trzeba wejść w rolę twardzielki i złapać za broń, żeby rozwalić wszystko wokół. Ta różnorodność charakterów, dobrze rozegrana przez aktorów, była kolejnym elementem przyciągającym uwagę.

fot. AppleTV+

Od strony audiowizualnej serial prezentuje się solidnie. Efekty specjalne stoją na wysokim poziomie, co szczególnie widać przy animacji ogromnych potworów. Ich ruchy są płynne i realistyczne. Technologiczna estetyka została oddana z dużą dbałością o szczegóły. Nawet drobne gadżety, jak panel sterowania Mordbota widoczny z jego perspektywy, dodają całości autentyczności. Światy przedstawione są różnorodne i dopracowane. Architektura potrafi zachwycić, a fauna, choć prosta, jest wystarczająco zróżnicowana, by podkręcić urok planet.