Alice in Borderland – Sezon 3 (Opinia spoilerowa)
„Alice in Borderland” to japoński serial aktorski od Netflixa, którego pierwsze dwa sezony, jak i najnowszy są na podstawie mangi Haro Asō. Bardzo cicho jest w internecie o nim a szkoda, bo według mnie jest o niebo lepszy od „Squid Game”, który niektórymi elementami przypomina właśnie ten. Kilka dni temu trzeci sezon, który jest finałem serii został udostępniony na Netflixie. Zapraszam na krótką spoilerową opinię! (Jeśli nie oglądaliście i ciekawią Was moje bezspoilerowe wrażenia z poprzednich, zapraszam tutaj)
Na końcu drugiego sezonu dowiadujemy się, że bohaterowie, których dotąd oglądaliśmy na ekranie uczestniczyli w katastrofie meteorytu, który spadł na przejście Shibuya w Tokio. Finał kończy się niezłym cliffhangerem, który trzyma nas w niepewności. Trzeci sezon zaczyna się bardzo spokojnie. Bohaterowie żyją w błogiej nieświadomości odnośnie tego co ich spotkało na Pograniczu. Usagi i Arisu poznają się na nowo i po kilku latach ich relacja wkracza na wyższy poziom. Pewne tragiczne wydarzenia popychają Arisu z powrotem w brutalną otchłań Borderland. Kolejny rzut graczy w nowych, wymyślnych rozgrywkach to jednak dawni uczestnicy, którzy razem z głównymi bohaterami wydostali się z niego na końcu 2 sezonu a nie mieliśmy okazji wcześniej ich poznać.

Trzeci sezon składa się tylko z 6 odcinków przez co historia wartko mknie do przodu pomimo spokojniejszego pierwszego odcinka. Uczestnicy od razu są rzuceni na głęboką wodę. Widowiskowa gra w Świątyni miała dopracowane efekty specjalne. Pięknie na ekranie wyglądał deszcz płonących strzał na ciemnym niebie. Gry w tym sezonie były najmocniejszym elementem serialu. Z tego co pamiętam, to trzy opierały się na zręczności a reszta wymagała logicznego myślenia. Najbardziej zaskoczyła mnie gra w Zombie oraz Kopanie Puszki. W tej pierwszej gracze bez problemu mogli ją ukończyć szybciej i bez strat w uczestnikach gdyby tylko wszyscy się zjednoczyli a nie grali przeciwko sobie. Finałowa gra natomiast opierała się na tym, ile człowiek może poświęcić i ile może znieść aby przeżyć, więc idealnie pasowała na finał serialu.
Sunato Banda, którego możecie kojarzyć z finału drugiego sezonu otrzymuje status Obywatela i zostaje obsadzony w roli głównego złoczyńcy. Banda to doskonały manipulator, który w prawdziwym świecie został skazany na śmierć za zabicie czterech kobiet. To właśnie ten bohater wybiera uczestników, którzy ponownie powrócą do tego dystopijnego świata.

Podobała mi się również droga, którą przebył Arisu. Z lekkoducha i niezdecydowanego, uzależnionego od gier chłopaka stał się mężczyzną, który próbuje wieść normalne życie wraz z ukochaną osobą. Gdy tylko dowiaduje się, że jego żona przeszła na drugą stronę z nieznanego mu wtedy powodu, ten bez wachania podejmuje ryzykowną decyzję by trafić do Borderlandu i próbuje ją odszukać. Rozmowa z Jokerem była świetnym podsumowaniem jaką drogę przebył ten bohater.
Wracając do postaci. Oczywiście polubiłam nowych bohaterów, którzy towarzyszyli Arisu od samego początku. Może nie byli tak bardzo wyraziści jak poprzedni bohaterowie (Chrishiya, Kuina, Karube, Aguni, Niragi, Kapelusznik, Samura, Kyuma, Kuzuryu) ale każdy z nich miał swoją historię, której musiał stawić czoła. Pomimo szybkiej akcji dało się odczuć brak uczestników, których poznaliśmy w poprzednich sezonach. Czekając na 3 sezon nie mogłam doczekać się ponownego występu Nijirô Murakami, który zagrał Chrishiye oraz Sho Aoyagi w roli Aguniego i ostatecznie jestem rozczarowana. Co więcej, dało się odczuć również brak uczestnika, który przejąłby rolę antagonisty. Możemy sądzić, że jest nim profesor Ryuji, który podstępem zwabia Usagi do Pogranicza. Pomimo tego, że jego wątek jest do granic absurdalny to aktor spisał się nieźle. Uwierzyłbym jeszcze w to, że dawny sportowiec nawet będąc na wózku inwalidzkim może bez problemu przejść gry zręcznościowe takie jak uciekanie przed laserami lub wspinaczka w górę wieży, tak w życiu nic mnie nie przekona, że zwykły profesor będący na wózku inwalidzkim okaże się sprawniejszy niż większość uczestników.

Finałowy sezon „Alice in Borderland” zagłębia się w sferę psychologiczną uczestników. Każdy z nich stawiany jest na granicy swojej wytrzymałości. W ostatniej grze uczestnicy mogli przejść przez drzwi, za którymi kryły się ich niespełnione pragnienia lub mogli zostać w pomieszczeniu i poświęcić się dla innych. Tym sposobem byli skazani na największe psychologiczne katusze, które złamałyby niejednego. Ile psychicznie może wytrzymać maltretowana kobieta, niespełniona rysowniczka, profesor, wyśmiewany uczeń czy narkoman? Ostatnią gra to prawdziwy emocjonalny rollercoaster od którego nie idzie się oderwać. Nie jest to idealny dla mnie finał, ale trzeci sezon w jakimś stopniu spełnił moje oczekiwania. Dwa poprzednie sezony skupiały się na zręczności i sile fizycznej więc cieszę się, że w finale poznaliśmy inną stronę bohaterów. Pomimo kilku elementów, które mi przeszkadzały to serial nadal będzie jednym z moich ulubionych. Nie wykluczam, że za rok czy dwa po raz trzeci usiądę do niego. Myślałam, że historia jest definitywnie skończona, ale teraz mam nadzieję na jakiś amerykański spin-off. 😉
Dziękujemy platformie Netflix za dostęp do odcinków. Platforma nie miała wpływu na treść tekstu.


