Strike: Serce jak smoła (Opinia bezspoilerowa)
Najnowszy sezon serialu „Strike” oparty jest na książce autorstwa J.K. Rowling „Serce jak smoła” pisanej pod pseudonimem jako Robert Galbraith, która jest szóstą częścią serii wydaną w 2022 roku. W tym sezonie Cormoran Strike i Robin Elcott stają przed nową sprawą, której celem jest odkrycie, kto zabił Edie Ledwell, twórczynię popularnej animacji. Podejrzanym staje się Anomia, twórca fanowskiej gry internetowej, inspirowanej dziełem zamordowanej.
KINGA
Jestem ogromną fanką zarówno książek z tej serii, jak i serialu. Uważam, że powieści świetnie balansują wątki śledcze i obyczajowe. W serialu, moim zdaniem, idealnie dobrano głównych aktorów – Tom Burke jako Cormoran i Holliday Grainger jako Robin Elcott. Jestem również pod wrażeniem, jak wiernie oddano klimat produkcji.
Ten sezon stanowił duże wyzwanie ze względu na długość książki (1056 stron), a twórcy umiejętnie przekształcili ją w cztery odcinki. W efekcie, podczas gdy w książce akcja toczy się powoli, dzień po dniu, w serialu tempo jest znacznie szybsze, a bohaterowie szybko dochodzą do rozwiązania sprawy. Choć niektóre szczegóły książki nieco się zatarły, pamiętam, że zawierała ona o wiele więcej istotnych wątków. Zdecydowanie skrócono wątek dziewczyny Cormorana – wspomniano o niej tylko kilka razy, a w książce mieliśmy okazję poznać ich relację poprzez randki i spotkania. Dużym rozczarowaniem było dla mnie także skrócenie wątku Robin, która w książce pracowała pod przykrywką jako Jessica Robins na zajęciach artystycznych – to był jeden z moich ulubionych fragmentów, a w serialu został ograniczony z powodu czasu antenowego.
Kolejnym wyzwaniem było przeniesienie na ekran internetowej gry Dreka, która w książce zawierała wiele czatów, zapisanych w specyficzny sposób. Serial świetnie poradził sobie z graficznym przedstawieniem tej gry, mimo że z racji ograniczonej liczby odcinków, ilość rozmów została zmniejszona. Niemniej udało się zachować istotność tego wątku, prezentując go w naturalny sposób.

To, co uwielbiam w tej serii, to główni bohaterowie. Ten sezon wnosi wiele zmian w życie postaci i ich podejście do świata. Cormoran zaczyna dostrzegać, jak jego styl życia wpływa na zdrowie, zwłaszcza na protezę. Jego przemiana została doskonale ukazana, a motywacje w tej kwestii są jasne. Widać także, że Cormoran zaczyna okazywać więcej emocji, szczególnie w ostatnim odcinku, kiedy strach jest widoczny na jego twarzy. Tom Burke doskonale oddał to za pomocą mimiki, co idealnie pasuje do jego postaci.
Robin, z sezonu na sezon, nabiera pewności siebie i staje się coraz silniejsza. W tym sezonie szczególnie rzuca się to w oczy – nie boi się stawić czoła niebezpiecznym sytuacjom, a wcześniej niezdolna do podejmowania decyzji, teraz z łatwością wyraża swoje zdanie. W życiu prywatnym zaczyna stawać na nogi, stając się niezależną kobietą. Holliday Grainger świetnie uchwyciła ten rozwój postaci, pokazując jej nową determinację.

Relacja między Robin a Cormoranem to jeden z wątków, który najbardziej mnie fascynuje. Od momentu ich pierwszego spotkania czują, że łączy ich coś więcej niż tylko wspólna praca, ale żadne z nich nie potrafi tego wyrazić. Ich znajomość również w tym sezonie, przechodzi przez wzloty i upadki. Widać, że zaczynają podchodzić do siebie w inny sposób, a Cormoran dochodzi do ważnych wniosków o swojej koleżance i współpracownicy, co z przyjemnością się obserwowało.
W „Serce jak smoła” śledztwo koncentruje się na Internecie, co nie jest najmocniejszą stroną naszych bohaterów. Mimo to, udaje im się skutecznie poruszać w tym wirtualnym świecie, prowadząc dochodzenie w sposób nietypowy. Wątki związane z dochodzeniem oraz dojście do prawdy zostały świetnie oddane. Podziwiam sposób, w jaki serial ukazał wykorzystanie technologii do rozwiązywania spraw, nie upraszczając przy tym poszlak.
Mimo że znałam zakończenie książki, finał serialu był dla mnie ekscytujący. Czuło się napięcie i zagrożenie, a sposób, w jaki bohaterowie dochodzą do rozwiązania sprawy, był logiczny i satysfakcjonujący. Podsumowując, jestem zachwycona tym sezonem. Choć obszerna fabuła musiała zostać skondensowana w kilku odcinkach, nie odebrało mi to przyjemności z oglądania. Teraz czekam z niecierpliwością na kolejny sezon, który oparty będzie na siódmej książce z serii.

GOSIA
W przeciwieństwie do Kingi nie miałam okazji czytać serii o Cormoranie, więc do tego sezonu podchodziłam „na czysto”, podobnie jak do poprzednich. Nie miałam wcześniejszych oczekiwań ani porównań do książkowego pierwowzoru, dlatego skupiłam się wyłącznie na tym, co oferuje ekranowa adaptacja. Muszę przyznać, że od początku przypadł mi do gustu zarówno klimat serialu, jak i sposób, w jaki przedstawiono głównego bohatera. Cormoran Strike to postać pełna sprzeczności – z jednej strony twardy, cyniczny i zamknięty w sobie, z drugiej skrywający wrażliwość, lojalność i specyficzne poczucie humoru. Być może w jakiś sposób się z nim utożsamiam, dlatego tak łatwo przyszło mi go polubić.
Na pewno duża w tym zasługa Toma Burke’a, którego uwielbiam – i to nie tylko w tej roli. Jego interpretacja Strike’a jest niezwykle autentyczna – aktor doskonale oddaje zmęczenie bohatera życiem, jego zmienność nastrojów oraz nieco szorstki, ale charyzmatyczny styl bycia. Każdy gest, spojrzenie czy sposób mówienia Burke’a sprawiają, że postać Cormorana nabiera głębi i wiarygodności. W tym sezonie aktor ponownie błyszczy, umiejętnie balansując pomiędzy emocjonalnym dystansem a chwilami, w których pozwala sobie na większą wrażliwość. Jego interakcje z Robin nadal są pełne napięcia i chemii, co tylko potęguje wrażenie, że oboje mają nierozwiązaną, skomplikowaną relację.

Robin… cóż, na pewno budzi we mnie emocje. Nie zawsze jest postacią, za którą przepadam, choć nie można jej odmówić charakteru. To kobieta silna, zdeterminowana, ale jednocześnie często wewnętrznie rozdarta. Holiday Grainger nie zawsze dostaje materiał, który pozwala jej w pełni rozwinąć skrzydła – jej bohaterka często się miota, podejmuje niepewne decyzje i nie do końca wie, czego chce, zwłaszcza w kontekście relacji ze Strikiem.
W „Serce jak smoła” nadal mam wrażenie, że główni bohaterowie tkwią w tym samym punkcie, zawieszeniu, krążąc wokół siebie, ale nie robiąc żadnego zdecydowanego kroku naprzód. Ich relacja jest pełna niedopowiedzeń i napięcia, jednak brakuje mi wyraźnego rozwoju – chciałabym, aby w kolejnych odsłonach twórcy w końcu popchnęli ją w jakimś kierunku.

Wątek kryminalny jest skomplikowany i wielowarstwowy, ale nie na tyle, by nużył lub dezorientował widza. Intryga jest dobrze skonstruowana, a jej elementy układają się w logiczną całość. Śledztwo, jak zawsze, jest prowadzone w metodyczny, realistyczny sposób, co sprawia, że serial wyróżnia się na tle innych produkcji kryminalnych. Oczywiście, jak to bywa w tej serii, mamy do czynienia z mrocznym klimatem i psychologiczną głębią postaci, co dodatkowo podnosi poziom zaangażowania widza. Fabuła pozostaje spójna i angażująca, a choć tempo akcji momentami zwalnia, to nie odbiera to przyjemności z oglądania. Każdy odcinek stopniowo odkrywa kolejne elementy zagadki, utrzymując napięcie i nie pozwalając się nudzić.

„Serce jak smoła” nie odstaje poziomem od poprzednich sezonów, ale też nie wyróżnia się niczym szczególnym na plus. Twórcy konsekwentnie trzymają się sprawdzonego schematu – mamy skomplikowane śledztwo, powolne odkrywanie kolejnych elementów układanki oraz stopniowe zagłębianie się w psychologię postaci. Główny wątek kryminalny jest angażujący, a intryga poprowadzona na tyle sprawnie, że utrzymuje uwagę widza. Jednocześnie poboczne wątki nie wydają się oderwane od całości – są dobrze wplecione w narrację i nie zaburzają płynności fabuły, co jest dużym plusem.
Nie będę zaprzeczać – to właśnie świetnie napisane przez J.K. Rowling postacie sprawiają, że lubię ten serial. Strike i Robin to bohaterowie, którzy mimo swoich wad i niedoskonałości, wydają się autentyczni, co czyni ich relację jeszcze bardziej intrygującą. Czasem mam wrażenie, że mogliby przez cały sezon siedzieć w pubie, pić piwo i rozmawiać o życiu, a i tak chętnie bym to oglądała. Jest w nich coś magnetycznego – ich rozmowy, spojrzenia, niedopowiedzenia tworzą specyficzną dynamikę, od której trudno się oderwać. To właśnie ta chemia pomiędzy bohaterami sprawia, że nawet jeśli główny wątek kryminalny nie zaskakuje aż tak bardzo, serial nadal pozostaje wciągający.
Polecam ten sezon, jak i cały serial – to wciągająca, dobrze napisana historia z charyzmatycznymi bohaterami i świetnym klimatem.