Recenzje seriali

Latawiec: W pytkę (Opinia bezspoilerowa „Kite Man. Hell Yeah)

Udana animacja, która oferuje znacznie więcej niż „Harley Quinn”. Choć nawiązuje do stylu swojego poprzednika, unika przesady w prezentowaniu treści dla dorosłych, ale jest ich na tyle dużo, że nie jest to serial skierowany do młodszego widza. Dzięki temu poszczególne sceny i wątki są bardziej wyraziste, zachowując przy tym swój charakter. Ostry język, brutalne momenty oraz czarny humor pojawiają się w sposób przemyślany np. Kite Man rzuca mało zabawne komentarze w najmniej odpowiednich momentach, co doskonale oddaje jego osobowość.

fot. MAX

Z drugiej strony, animacja oferuje angażującą fabułę, umiejętnie łącząc różnorodne wątki. Obejmują one zarówno osobiste historie bohaterów rozwijane na przestrzeni sezonu (np. eksplorowanie rodzinnych korzeni Golden Glider czy stereotypowe przedstawienie problemów w związku Kite Mana), jak i bardziej ambitne tematy, takie jak poszukiwanie Równania Anty-Życia. Zaskakuje wprowadzenie tego wątku do serialu, jednak twórcy przedstawili go w sposób przystępny, co pozwala nawet nowym widzom łatwo odnaleźć się w fabule. Szczegółowe wyjaśnienia dotyczące artefaktu oraz jego wpływu na otaczającą rzeczywistość zostały przedstawione w sposób klarowny.

Serial sprawnie wykorzystuje postaci znane z „Harley Quinn”, jednocześnie wprowadzając nowych, charyzmatycznych bohaterów, którzy mają istotny wpływ na fabułę. Wszystko zmierza ku widowiskowej kulminacji, która rozpoczyna się około siódmego odcinka. Szczególne wrażenie wywarł na mnie rozwój postaci Kite Mana oraz wątek związany z jego supermocami. Ta historia znakomicie ukazuje, jak „sodówka może uderzyć do głowy” i jak kluczowe staje się to dla dalszych wydarzeń – zwłaszcza w momencie, gdy Golden Glider nie była sobą.

fot. MAX

Serial utrzymuje luźny, komediowy ton, jednocześnie zgrabnie łącząc humor z bardziej poważnymi elementami. Efektem tego są liczne zwariowane pomysły, takie jak gigantyczny kurczak napędzany energią Równania Anty-Życia czy podróże w czasie Bane’a za pomocą toalety. Bane zdecydowanie zasługuje na własny spin-off – jego liczne komediowe momenty aż proszą się o więcej czasu ekranowego.

Finał serialu zapowiada interesujące wątki, które mogłyby zostać rozwinięte w ewentualnym drugim sezonie. Mam nadzieję, że twórcy otrzymają zgodę na kontynuację, ponieważ ten elseworld ma ogromny potencjał, w przeciwieństwie do niektórych innych produkcji.