Recenzje serialiWspółpraca

Andor – Sezon 2 (Opinia bezspoilerowa)

Drugi sezon „Andor” rozpoczyna się rok po wydarzeniach z finału pierwszego. Bohaterowie ruszają dalej, Rebelia nabiera tempa, a całość powoli, lecz konsekwentnie zbliża się do wydarzeń znanych z „Łotr 1”. Dzięki uprzejmości Disney+ mieliśmy okazję obejrzeć cały sezon przedpremierowo – i mogę z czystym sumieniem napisać: pierwszy sezon to nie był jednorazowy przebłysk. Druga odsłona tylko potwierdza, że „Andor” to najlepsze, co przydarzyło się temu uniwersum od czasów „Zemsty Sithów” i „Łotr 1”.

Serial utrzymuje dojrzały, mroczny i refleksyjny ton. Rebelia nie toczy się tylko na polach bitew – kluczowe starcia rozgrywają się w gabinetach, między decyzjami, lojalnościami i kosztami emocjonalnymi. Nowy sezon skupia się przede wszystkim na pogłębieniu losów bohaterów znanych z poprzedniej serii, zaledwie kilkoma nowymi postaciami w tle – i to bardzo dobra decyzja, ponieważ wyraźniej zaakcentowano rolę bohaterów, zachowano kameralny klimat, a pojawienie się nowych sylwetek miało ogromny ładunek dla historii. Drugi sezon nie próbuje robić wszystkiego naraz. Daje przestrzeń i czas na rozwój tego, co już wcześniej zasiało fundamenty np. rozwój relacji między Cassianem a Luthenem to tylko jeden z przykładów – nieoczywisty, pełen napięcia, konfliktów i trudnych decyzji. Podobnie Dedra mierzy się z nową rolą w strukturach Imperium, a jej droga doskonale wpisuje się w polityczno-psychologiczny charakter tego sezonu. Serial operuje szeroką gamą emocji – od napięcia, przez subtelny humor wynikający z sytuacyjnych spięć, aż po łzy w momentach kluczowych. Tu nikt nie jest bezpieczny, a każde działanie ma swoją cenę.

fot. Disney+

Największą siłą sezonu jest szacunek do postaci i ich historii. Każdy bohater dostaje swój moment – czy to wewnętrzny dramat, czy zewnętrzne działanie, które wpływa na losy większej całości. Dwanaście odcinków to znowu doskonale zagospodarowany czas: serial nie spieszy się, ale też nie stoi w miejscu. Każde wydarzenie jest odpowiednio zbudowane, każda decyzja poprzedzona motywacją, a konsekwencje rozpisane na wiele warstw – od emocji bohaterów świetnie oddawanych przez aktorów, przez reakcje społeczne pokazując nastroje na salonach wyższej klasy społecznej czy ulicznych przechodniów, aż po rezonans polityczny w Radzie co było dobrym rozwiązaniem produkcyjnym do pokreślenia wagi toczącej się gry. Kolejną nowością było wprowadzenie podział fabuły na kilka rozdziałów z rocznymi przeskokami czasowymi. I działa tu dla mnie bardzo dobrze. Każda z historii mogłaby być osobnym miniserialem, a razem tworzą mozaikę złożoną, logiczną i emocjonalnie spójną budując solidny wstęp do „Łotr 1”.

To nie serial dla fanów szybkiej akcji. Drugi sezon, podobnie jak pierwszy, celebruje dłuższe formy opowieści, tak jak robiono to „kiedyś”. Zwroty akcji są, ale dojście do kulminacji wątków i nastrojów wymaga cierpliwości. I choć czasem któryś z odcinków może wydać się zbyt spokojny, stwarzać pozór nierównych poziomem (raz jest tłoczno od emocji i akcji, innym razem aż za spokojnie) to właśnie te momenty świetnie zarysowują świat, dzięki czemu nie był to dla mnie stracony czas, oferowały ogromną wartość m.in. nowe lokacje (od gęstych dżungli gdzie ląduje Cassian, przez pola uprawne z obecnością Bix, po zatłoczone zakątki Coruscant odgrywających ważną rolę polityczną), gdzie każdej z nich czuć inny klimat, inną kulturę, inne podejście do życia. W jednym z odcinków dostajemy nawet sceny wokół młodzieżowego życia – choć nie jest to dominujące historię, raczej zapychaczowe, to niesamowicie wzbogaca klimat emocjonalny potrzebny do wybrzmienia sekwencji.

fot. Disney+

Oprawa audiowizualna nie zawodzi. To serial z filmowym rozmachem – od projektów kostiumów wykonanych z wysokiej jakości materiałów i rozmachem klasowym po efekty specjalne wykonane z dbałością o szczegóły i realizmem oddającym ciężar przedmiotów np. sposób latania pojazdów oddaje ich ciężar oraz złożoność technologiczną. Choć scen z walką czy kosmicznymi pościgami nie ma tu wiele, to robią ogromne wrażenie kiedy już się pojawiają. Momentami mogłoby pojawiać się więcej pojazdów, robotów i scen zapierających dech w piersiach, ale czy było to konieczne? Wątpię, ponieważ mocną stroną „Andor” jest prowizoryczny, przyziemniejszy ton historii. Mam też poczucie, że ścieżka dźwiękowa została mocniej dopracowana. Jest więcej zapadających w pamięć motywów, które podbijają emocje i nadają odpowiednią głębię scenom. Muzyka buduje niepokój gdy trzeba, a innym razem rozdziera serce.

Obsada po raz kolejny stanęła na wysokości zadania. Aktorzy doskonale czują swoje postacie, a ich rozwój (emocjonalny i moralny) jest autentyczny. Szczególnie dobrze wypadają Dedra i Syril, których wspólne sceny potrafią zaskakiwać nieoczywistym napięciem, a nawet humorem. Cassian i Bix mają więcej czasu ekranowego niż wcześniej i doskonale oddają emocjonalne skutki poprzednich wydarzeń – Adria Arjona w kilku scenach dosłownie miażdży emocjonalnie swoją szczerością i naturalnością. Również doceniam nie perfekcyjność postaci. Choć są inteligencji, doświadczeni, to jak na człowiek przystało popełniają błędy (lub wrogowie są o krok na przód), co idealnie wpisuje się w klimat produkcji i jeszcze mocniej wpływa na ciężar historii czy jej autentyczność.

fot. Disney+

„Andor” sezon 2 to pełnoprawna kontynuacja, która nie tylko utrzymuje poziom, ale nawet go przebija. To opowieść o poświęceniu, moralności, odpowiedzialności i cienkiej granicy między ideą a fanatyzmem. Złożona, wielowarstwowa, konsekwentnie prowadzona i uczciwa wobec swoich postaci. To nie jest widowisko dla każdego – ale dla tych, którzy cenią dojrzałą narrację i spokojne budowanie emocji, ten sezon będzie jak nagroda za cierpliwość.

Dziękujemy Disney+ za przedpremierowy dostęp do drugiego sezonu. Platforma nie miała wpływu na opinię i tekst.