Hacks – Sezony 2 i 3 (Opinia spoilerowa)
W kolejnych sezonach „Hacks” śledzimy dalsze losy Deborah i Avy, których kariery raz się rozchodzą, a raz ponownie splatają. Punktem wyjściowym drugiego sezonu jest sprawa z reporterami, którym Ava przekazała niewłaściwe informacje o Deborah pod wpływem emocji. Potem stara się naprawić swój błąd i wesprzeć Deborah w realizacji nowych celów – w tym w drodze do prowadzenia nocnego talk-show, który ma być kolejnym wielkim etapem w jej kończącej się powoli karierze.

Kolejne sezony oferują wszystko to, za co polubiłem pierwszy, ale w większej dawce. Na pierwszym planie pozostają Deborah i Ava, znakomicie portretowane przez Jean Smart i Hannah Einbinder. Chemia między nimi jeszcze bardziej się pogłębia: od euforii, gdy kariera Deborah ponownie nabiera rozpędu, po chwile wsparcia w trudnych sytuacjach, jak zmagania z kandydatami na talk-show. Oczywiście bohaterki nie mają łatwo. Ich kariery usiane są kolejnymi przeszkodami, które choć czasem wydają się wyolbrzymione, świetnie się ogląda. Powody są dwa: nieszablonowe sposoby rozwiązywania problemów (najlepiej widać to we współpracy Kayli i Jimmy’ego, którzy potrafią pójść nawet na kort tenisowy czy obiad rodzinny, byle tylko dopiąć swego i jest to dobrze przemyślane oraz urocze w rozwoju ich relacji) oraz realny wpływ wydarzeń na same bohaterki. Deborah pod wpływem bliskich łagodnieje i otwiera się na ludzi, okazując współczucie, a Ava, wciąż potykająca się o porażki i podejmująca niekiedy nieprzemyślane decyzje, zaczyna pokazywać pazur i jasno stawia granice, by nikt nie mógł już jej wykorzystywać.
Dużym atutem nowych sezonów jest rozwinięcie postaci drugoplanowych. Problemy sercowe Marcusa pokazują, jak życie prywatne wpływa na jego zaangażowanie w pracę, co wcześniej nie było tak widoczne. Vance zyskuje większą rolę, a jej występ podczas roastu, kiedy publicznie rozprawia się z własną matką, to jedna z najbardziej zaskakujących i mocnych scen całego serialu. Nawet trzecioplanowe postaci dostają swoje momenty np. mąż Vance i jego walka w UFC to świetnie rozegrany fragment, który dodaje dramaturgii, humoru i ludzkiej wrażliwości. Widać, że twórcy dbają o to, aby wątki obyczajowe koncentrowały się wokół rodzin bohaterów, a nie tylko ich zawodowych problemów. Świetnym przykładem jest wreszcie rozwinięcie relacji Deborah z siostrą w trzecim sezonie – ważne dla fabuły, pełne emocji, a jednocześnie opowiedziane tak obiektywnie, że to widz decyduje, kto w tej rodzinnej historii jest „dobrym”, a kto „złym” (trudno jednoznacznie powiedzieć, serio!).

Niestety pozostał „problem”, który przeszkadzał mi już w pierwszym sezonie czyli niewielka ilość czasu poświęcona faktycznej pracy Deborah i Avy. Owszem, sporo mówi się o stand-upie, scenariuszach czy programach, ale wciąż za mało jest scen, które pokazują Deborah na scenie albo Avę piszącą teksty i szukającą inspiracji. A to właśnie te fragmenty są najmocniejsze, bo jak już występują to są świetnie napisane, trafiające w sedno i na dodatek ponadczasowe. Z kolejnymi sezonami pojawia się też powtarzalny schemat: na początku lub końcu sezonu relacja Deborah i Avy zostaje wywrócona do góry nogami tylko po to, by zbudować konflikt będący punktem wyjścia kolejnej historii. Widać to szczególnie w drugim sezonie, kiedy Deborah oskarża Avę sądownie, a cały wątek ciągnie się bez większego znaczenia dla finału, albo w trzecim, gdy bohaterki przez cały sezon są świetnym duetem, by w finale Deborah nagle podjęła kompletnie irracjonalną decyzję. Takie rozwiązania wydają się sztucznie, wymuszone i nie do końca spójne z rozwojem postaci sprawiają wrażenia pętli.
Dziękujemy HBO MAX za dostęp do platformy. HBO MAX nie miało wpływu na opinię i tekst.


