Recenzje seriali

Porządny człowiek (Opinia bezspoilerowa)

„Porządny człowiek” to najnowszy polski serial platformy MAX, opowiadający o lekarzu Pawle (Krzysztof Czeczot), który w kontrowersyjny sposób próbuje zamienić złego człowieka w porządnego. Jego decyzja uruchamia lawinę wydarzeń, które nieodwracalnie zmieniają życie bohaterów, a sam serial od pierwszych minut wciąga swoim wyważonym tonem i umiejętną budową napięcia.

Produkcja trafnie wykorzystuje motyw „jednego złego dnia” (uwielbiam go), doskonale znany z komiksowych opowieści, takich jak historie DC („Zabójczy Żart”), by stworzyć wielowarstwową narrację, która wciągnęła mnie od pierwszego odcinka, a serial wywierał we mnie wiele pozytywnych emocji. Pierwszy odcinek to niemal hipnotyczna „cisza przed burzą”: spokojna, luksusowa codzienność Pawła i jego bliskich zwięźle wprowadzają w świat, życia bohaterów i ich szczęście, co uśpiło moją czujność, by niespodziewane wydarzenie wywróciło ich życie do góry nogami i w następnych odcinkach przedstawiało wciągający efekt domina rujnującego wprowadzającą sielankę np. zmianę relacji rodzinnych głównego bohatera. Serial od samego początku bawi się tempem, płynnie przechodząc od pozornie niegroźnych scen do pełnych napięcia momentów, budując tym samym nieustające poczucie niepewności, a klimat produkcji jest odpowiedni do historii – dojrzały, poważny, cięższy, pozbawiony tanich żarcików (w sam raz do psychologicznej historii).

fot. MAX

Ogromnym atutem „Porządnego człowieka” jest kreacja głównego bohatera. Krzysztof Czeczot fantastycznie oddaje rozdarcie emocjonalne Pawła. Raz chłodnego kalkulatora, raz człowieka popełniającego irracjonalne błędy pod wpływem impulsu, co świetnie widać po jego rozmowach z ordynatorem kliniki – od uprzejmości po stanowcze zachowanie. Dzięki temu Paweł nie jest typowym „szlachetnym bohaterem” ani antybohaterem tylko to to postać z krwi i kości, której działania trudno jednoznacznie ocenić. Również porywająca jest relacja Pawła z Arkiem – niekomfortowy duet, który oddał wiele ciężkich emocji, między nimi wisiało zauważalne napięcie i intensywność, a rozwój relacji był zaskakujący w ostatnich odcinkach. Ale nie do końca poczułem procesu zmieniania w tytułowego, porządnego człowieka. Główny bohater szybko zaczyna działać bez planu przez co główna myśl gdzieś unika. Również nie podobały mi się retrospekcje z przeszłości. Wprowadzane były chaotycznie – często bez odpowiedniego tła i kontekstu, co osłabia ich emocjonalny przekaz, który jest bardzo ważny w logice (czy jej braku) głównego bohatera w teraźniejszej akcji.

Świetnie rozpisano także postacie drugoplanowe. Magdalena Czerwińska jako żona Pawła znakomicie balansuje między chłodną dominacją a ukrytą wrażliwością, a Agnieszka Żulewska buduje poruszający obraz matki rozdartej między poczuciem obowiązku a osobistymi dramatami. Dzięki temu każda relacja w serialu tętni emocjami i naturalnie napędza główny wątek np. wpływ uczuć żony Pawła na jego samego w kluczowych dla fabuły momentach. Na podobnym poziomie jest młodsza obsada, szczególnie Konrad Kąkol (Arek) pokazując ogromny talent między grą aktorską z pierwszego odcinka, a ostatniego – od nastoletniego cwaniaczka po skomplikowaną emocjonalnie postać przechodzącą zmianę pod wpływem ostatnich wydarzeń.

fot. MAX

Warto podkreślić, że „Porządny człowiek” unika przewidywalnych schematów. Zarówno główna oś fabularna, jak i poboczne historie (sporo ich jest) potrafią zaskoczyć, zmieniając kierunek w najmniej oczekiwanych momentach. Wątki osobiste płynnie splatają się z główną historią, nadając światu głębi i wiarygodności. Tylko pod koniec pojawiły się sytuacje, w których powiązania między postaciami wydawały się nieco wymuszone, jakby twórcy chcieli za wszelką cenę podkręcić dynamikę, co było całkowicie zbędne. No i w ostatnich minutach poświęcono za mało uwagi niektórych bohaterom, aby uznać ich wątki za zamknięte.