Recenzje seriali

The Last of Us – Sezon 2 (Opinia bezspoilerowa)

Akcja drugiego sezonu „The Last of Us” rozgrywa się dwa lata po wydarzeniach z finału pierwszej serii. Joel i Ellie odnajdują się w nowej społeczności, gdzie próbują prowadzić pozornie spokojne życie. Ten kruchy spokój szybko zostaje jednak zakłócony wraz z pojawieniem się Abby, napędzanej żądzą zemsty.

Od pierwszych odcinków miałem poczucie, że zmiana tonu wyszła serialowi na dobre. Osadzenie akcji w dobrze zorganizowanej społeczności pozwoliło pokazać znanych nam bohaterów od zupełnie innej strony. Joel, tym razem jako ktoś, kto musi sprawować władzę i brać odpowiedzialność za innych, Ellie – dojrzewająca dziewczyna, która zderza się z własnymi emocjami, pragnieniami i relacjami z rówieśnikami. To nowa jakość, która wprowadziła do serialu więcej codzienności, a tym samym autentyczności. Z czasem historia wraca jednak do znanych klimatów – podróże, niebezpieczeństwo, Seattle ukazane w malowniczo zniszczonym stanie. Lokacje z gry zostały odwzorowane z dużą dbałością o szczegóły, a nowe zagrożenia, zarówno ze strony ludzi, jak i stworzeń, skutecznie podniosły stawkę wydarzeń i poszerzyły świat przedstawiony.

fot. MAX

Mimo tych zmian trudno było mi w pełni wczuć się w historię. Serial wprowadza widza w sam środek konfliktu między Joelem a Ellie, nie tłumacząc, co doprowadziło do ich emocjonalnego oddalenia. To zaskakujące, bo pierwszy sezon zakończył się zupełnie inaczej. Na wyjaśnienie musimy czekać przez wiele odcinków, podobnie jak na kontekst innych napięć, między Joelem a jedną z mieszkanek społeczności. Przez długi czas bohaterowie rzucają imionami i nawiązują do wydarzeń, których widz jeszcze nie zna. Taki zabieg prowadzi do dezorientacji i utrudnia emocjonalne zaangażowanie. Co więcej, niektóre zachowania postaci wydają się nielogiczne, dopóki nie poznajemy ich motywacji w drugiej połowie sezonu.

Mam wrażenie, że twórcy zbyt mocno trzymali się struktury gry, nie uwzględniając faktu, że to, co działa w rozgrywce, niekoniecznie działa w serialu. Zdecydowali się poświęcić bardzo dużo czasu na budowanie więzi między bohaterami, ale zabrakło im konsekwencji i logiki w prowadzeniu relacji. Najlepszym przykładem jest relacja Ellie i Diny, która przechodzi przez różne etapy, ale bez odpowiednich fundamentów. Brakuje wcześniejszych sygnałów, emocjonalnych punktów zaczepienia, przez co wszystko wydaje się sztuczne i nagłe. Ich zachowania bywają wręcz absurdalne – bohaterki potrafią prowadzić głośne rozmowy w przestrzeniach, w których czyha niebezpieczeństwo, mimo że doskonale wiedzą, iż stworzenia reagują na dźwięk. W kulminacyjnych momentach emocje powinny grać pierwsze skrzypce, a jednak często ich brakuje. Nawet gdy losy postaci wiszą na włosku, trudno było mi przejąć się tym, co dzieje się na ekranie. W jednej ze scen bliskiej finału, gdzie wydarzenia powinny szokować i poruszać, całość została rozegrana tak nieczytelnie, że można łatwo przeoczyć, co tak naprawdę się stało i w następstwie ważny zwrot fabuły nie wywołuje emocji.

fot. MAX

Na szczęście nowi bohaterowie wnoszą do serialu powiew świeżości. Scenariusz poświęca im sporo uwagi, a aktorzy dają z siebie wszystko, by jak najwierniej oddać ducha postaci z gry np. Isabela Merced wypada bardzo przekonująco jako młoda kobieta, która łączy samodzielność z otwartością i urokiem osobistym. Jej radość życia i luz w trudnych sytuacjach działają na korzyść postaci, a kiedy przychodzi czas na poważniejsze emocje, potrafi je oddać z autentyczną wrażliwością; Kaitlyn Dever w roli Abby to castingowy strzał w dziesiątkę. Choć fizycznie różni się od swojego pierwowzoru z gry, świetnie odnalazła się w roli twardej, nieustępliwej dziewczyny, której emocjonalne spektrum rozpięte jest między gniewem, żalem i nadzieją. Jej mimika i gesty tworzą prawdziwą, wielowymiarową bohaterkę.