Recenzje serialiWspółpraca

Minuta Ciszy – Sezon 2 (Opinia bezspoilerowa)

Drugi sezon „Minuty Ciszy” rozpoczyna się bezpośrednio po wydarzeniach z finału pierwszej odsłony. Mietek i Jacek, mimo wzajemnych animozji, muszą tymczasowo zakopać topór wojenny, by wykaraskać się z problemów prawnych, podczas gdy policja bacznie obserwuje każdy ich ruch. Na scenę wchodzi też trzeci zakład pogrzebowy, który zaczyna wprowadzać własne porządki, a w tle rozwijają się wątki rodzinne.

Już pierwsze minuty drugiego sezonu „Minuty ciszy” pokazują, że twórcy mieli jasno wytyczony kierunek i zrealizowali go na szóstkę. Widać przemyślaną strukturę świata, konsekwentny rozwój relacji między bohaterami i spójność klimatu, który był siłą poprzedniej odsłony. Pierwsze dwa odcinki zamykają wątki z poprzedniego sezonu, robią to satysfakcjonująco, dając nam zarówno niebanalną współpracę Mietka i Jacka pełną czarnego humoru i błyskotliwych ripost, jak i kreatywne rozwiązania fabularne, które zaskakują swoją pomysłowością. Jednocześnie te epizody wytyczają drogę dla całego sezonu, wprowadzając nowe zagrożenie w postaci trzeciego zakładu pogrzebowego. Twórcy znowu stworzyli przeciwnika z prawdziwego zdarzenia, ale na innym poziomie „zła”, a sama kreacja to przykład dobrze wykorzystanego potencjału w zasobach pierwszego sezonu, które tylko czekały na swój moment. Jego działania są przemyślane, a postacie, takie jak rodzina Jerzego Pazery, zyskują złożoność i potrafią zaskoczyć w kluczowych momentach, kiedy z pozoru proste decyzje bohaterów prowadzą do narastającego napięcia i w kulminacyjnych momentach pokazują pazura podejmując sensowne decyzje, ale zaskakujące dla innych.

fot. Canal+

Ogromnym atutem drugiego sezonu jest pogłębienie wątku samej branży pogrzebowej. W każdym odcinku twórcy prezentują różnorodne sytuacje: od emocjonalnych pogrzebów zwierząt, przez tragedie rodzinne, aż po próby samobójcze. To tematy ciężkie, wymagające odwagi w przedstawieniu, a jednocześnie zaskakująco różnorodne w swoim emocjonalnym wydźwięku. Twórcy sprawnie operują różnymi metodami, żeby podejść do każdego tematu z wyczuciem, a sam serial bardzo zyskuje na dramaturgii – niektóre wątki uderzają z jeszcze większą siłą niż w pierwszym sezonie, momentami fabuła przekazuje wartościowe lekcje i skłania do przemyśleń o życiu, przemijaniu i właściwym postępowaniu. Duże wrażenie robią sekwencje pokazujące kulisy przygotowania ciała do pochówku czy kremacji. Trudne tematy przedstawione są z powagą, szacunkiem i odpowiednią dawką nastrojowości, przez co ogląda się je z autentycznym przejęciem, wręcz nie musiałem się do nich przełamywać, a mogłem podejść „z marszu” mimo wewnętrznych oporów do tej części życia,

Na znaczeniu nie tracą też osobiste wątki bohaterów. Szczególnie wyróżnia się Synek, która w tym sezonie przejmuje stery w branży pogrzebowej. Jej dominujący, bezpośredni charakter świetnie kontrastuje z bardziej chaotycznymi decyzjami innych postaci, dzięki niej wiele konfliktów nabiera tempa, a rozwój fabuły zyskuje na dynamice. Twórcy zadbali też o rozwój bohaterów drugoplanowych np. wątki Nuty czy Celiny odsłaniają nowe oblicza postaci, choć nie brakuje decyzji budzących frustrację, jak te Mietka wobec Celiny, gdzie dojrzały bohater popełnia wciąż te same błędy, co prowadzi do poważnych konsekwencji. Serial, mimo ciężkich tematów, nie traci swojego komediowego tonu. Humor wynika naturalnie z interakcji bohaterów, szczególnie Mietka i Jacka czy perypetii Majorowej. Momentami jednak przejścia między dramatem a komedią były zbyt gwałtowne, w pierwszych odcinkach potrafiło to wyrywać z klimatu. Na szczęście od trzeciego odcinka proporcje zostały lepiej wyważone, dlatego był to tymczasowy problem pierwszych odcinków.

fot. Canal+

Nowe postacie, jak syn Pazery czy energiczna Żaneta, wnoszą świeżość i komplikują relacje w Bożej Woli. Szczególnie dzięki Żanecie poznajemy nowe rejony branży pogrzebowej, które w finale sezonu nabierają dużego znaczenia, a jej dynamiczna osobowość wnosi lekkość nawet w najcięższe wątki.

Aktorsko to znów prawdziwy popis. Robert Więckiewicz i Piotr Rogucki tworzą duet, który łączy humor z dramatyzmem, a ich chemia na ekranie jest bezbłędna, wręcz ciężko od nich się oderwać, bo każda scena „ma to coś”. Aleksandra Konieczna i Aleksandra Popławska po raz kolejny pokazują klasę, płynnie przechodząc od tragedii do scen pełnych optymizmu. Karolina Bruchnicka wyrasta na jedną z największych gwiazd młodego pokolenia – jest charyzmatyczna, silna, a przy tym autentyczna i pełna emocjonalnych odcieni (najlepiej pokazuje to w scenach, kiedy od pogrzebowej powagi przechodzi w gejzer emocji z przewagą negatywnych emocji wymagających szczególnych umiejętności aktorskich w realnym odegraniu sekwencji) z hipnotyzującym spojrzeniem pełnym głębi. Świetne role drugoplanowe tworzą Marta Ścisłowicz i Adam Bobik, którzy potrafią wnieść wiele charyzmy dla swoich postaci, dzięki czemu stają się oni pełnowartościowymi bohaterami. Jednak największym zaskoczeniem tego sezonu pozostaje Kinga Jasik, której postać emanuje zaraźliwą energią wnoszącą pozytywnych nut do nawet najprostszych dialogów, a aktorka z łatwością odnajduje się zarówno w humorystycznych, jak i dramatycznych scenach, nadając im autentyczności i barw.

Dziękujemy Canal+ za przedpremierowy dostęp. Platforma nie miała wpływu na opinię i tekst.