Dexter: Zmartwychwstanie (Opinia bezspoilerowa)
Dexter Morgan to jeden z najsympatyczniejszych ekranowych seryjnych morderców, więc nikogo nie powinno dziwić to, że jego uniwersum się rozrasta. Najpierw dostaliśmy serial „New Blood”, który próbował zmazać niesmak po finale oryginalnej serii. Następnie pod koniec 2024 roku premierę miał „Original Sin`’, który okazał się jednym z fajniejszych prequeli serialowych. Wielka szkoda, że stacja ostatecznie zdecydowała się na kasację tego serialu po pierwszym sezonie. Obydwie opinie na temat tych seriali znajdziecie na naszym portalu. Na początku wakacji światową premierę miała najnowsza odsłona, czyli „Resurrection”, po polsku „Zmartwychwstanie”. Dzięki SkyShowtime dostałam możliwość obejrzenia 6 z 10 odcinków. W Polsce zadebiutuje 12 września (2 odcinki w dniu premiery). Zapraszam na bezspoilerową opinię.
Akcja w najnowszym serialu dzieje się kilka tygodni po finale „Dexter: New Blood”. Pamiętacie zapewne, że w ostatniej scenie Harrison strzela do Dextera i ten wykrwawia się na śniegu. Na szczęście scenarzyści nie zakończyli wtedy przygód głównego bohatera. Po 10 tygodniach Dexter budzi się ze śpiączki i z tego co widzieliśmy w zwiastunach, odwiedza go stary przyjaciel z Miami Metro Police Department. Od tej chwili największym priorytetem dla głównego bohatera jest opuszczenie Iron Lake i odnalezienie swojego syna Harrisona Morgana. Wszystkie tropy zaprowadzają Dextera do Nowego Jorku. W ślad za nim podąża Angel Batista, któremu nie daje spokoju to co ostatnio wyjawiła mu Angela Bishop (dziewczyna Dexa z „New Blood”). Wszystko wskazuje bowiem na to, że to Dexter jest Rzeźnikiem z Zatoki a nie James Doakes jak do tej pory uważano.

W obsadzie oprócz Michaela C. Halla (Dexter), Jacka Alcotta (Harrison) i Davida Zayasa (Angel Batista) znaleźli się też Neil Patrick Harris, Krysten Ritter, Eric Stonestreet, David Dastmalchian, Peter Dinklage i Uma Thurman, których to postacie odegrają znaczące role na ekranie. Bardzo lubię głównych aktorów, którzy pojawiają się w wyżej wymienionych serialach, ale to Eric Stronestreet i David Dastmalchian najbardziej podobali mi się w tym serialu. Jestem wielką fanką Camerona z „Modern Family”, więc jak tylko ujrzałam nazwisko Stonestreet w obsadzie „Resurrection” to już wiedziałam, że jego postać przypasuje mi na sto procent. Przesympatyczny ojciec i mąż, który od razu zaskarbi sobie naszą sympatię. O jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się jaką rolę dostał do odegrania. Jego przeciwieństwem jest postać, którą gra Dastmalchian. Dostojny, wyniosły, inteligentny i oczytany mężczyzna, który wzbudza w odbiorcy „ciarki na plecach”.
Od razu za nimi jest nasz główny bohater, którego nie można nie lubić. Za wszelką cenę Dexter będzie chciał dokończyć to co zaczął w „New Blood” czyli wspierać swojego syna i pomóc uporać mu się z demonami, tak więc początkowe odcinki to próba naprawienia relacji na płaszczyźnie ojciec-syn. Jestem zadowolona z tego, co pokazuje na ekranie Michael C. Hall i Jack Alcotta. Do finału zostały już tylko 4 odcinki i mam nadzieję, że serial dostanie zamówienie na kolejny sezon. Mam jednak mieszane uczucia co do postaci, którą gra Peter Dinklage. Wciela się w miliardera i filantropa, Leona Pratera, który ma bardzo dziwne upodobania. Jego postać póki co niczym szczególnym mnie nie zaskoczyła, chociaż jego kolekcja eksponatów związanych z największymi seryjnymi mordercami jest imponująca. Mam nadzieję, że jego postać jeszcze jakoś mnie do siebie przekona. To samo mam z Umą Thurman. Wielkie nazwisko, utalentowana aktorka, ale bez jej postaci serial by nie ucierpiał.

Kolejnym elementem, który bardzo mi się podobał to zmiana scenerii. Wszyscy wiedzą, że Nowy Jork to specyficzne miejsce, gdzie wśród tłumu seryjni mordercy mogą pozostać anonimowi na długie lata. Jak się pewnie już zorientowaliście, to miasto jest idealnym miejscem dla naszego Rzeźnika z Zatoki i ludzi takich jak on, więc Dexter będzie miał ręce pełne roboty. Bardzo brakowało mi tego w „New Blood”, gdzie jedynym przeciwnikiem Dextera był Kurt Caldwell. Wielkie Jabłko to prawdziwy szwedzki stół dla głównego bohatera. Zatłoczone uliczki i wszędobylski gwar ulic jest o niebo lepszy niż surowy klimat Iron Lake. Jestem mile też zaskoczona jedną sceną z dotychczas obejrzanych odcinków. Nie zdradzę w jakim momencie się ona dokładnie znajduje, bo nie chce psuć wam oglądania. Mam nadzieję, że tak samo zaskoczy was jak i mnie. Ba! Nawet sam Dexter nie wiedział co się dzieje.

Podsumowując: nowa odsłona Dextera pozytywnie zaskakuje widza. Aktorzy cały czas trzymają poziom. Miło również jest zobaczyć na ekranie „starych” towarzyszy Dextera (Miguel Prado, Trinity Killer). Nowy Jork idealnie współgra z mnogością złych charakterów, bowiem na każdym rogu czai się zło. Ostatnio zachwycił mnie prequel o przygodach młodego Dextera, ale oceniając „Resurrection” po tych 6 dostępnych odcinkach mogę stwierdzić, że serial może nawet być lepszy od wyżej wspomnianego „Grzechu Pierworodnego”.
Dziękujemy SkyShowtime za wcześniejszy dostęp do odcinków. Platforma nie miała wpływu na treść opinii.


