Recenzje serialiWspółpraca

Buffy: Postrach Wampirów – Sezon 1 (Opinia bezspoilerowa)

Buffy: Postrach Wampirów” to serial z 1997 roku opowiadający o pogromczyni wampirów, którą jest szesnastoletnia dziewczyna. Przeprowadza się ona razem z mamą do Sunnydale. Tam poznaje bibliotekarza Gilesa oraz dwójkę innych uczniów, Xandera i Willow, którzy pomagają jej w walce z nadprzyrodzonymi stworzeniami. W jej życiu pojawia się także tajemniczy Angel.

Od początku starałam się nie porównywać tej produkcji do współczesnych, ponieważ „Buffy: Postrach Wampirów” ma już 28 lat. Trzeba przyznać, że to widać, ale dzięki temu serial nabiera nostalgicznego charakteru. Pamiętam, jak wyglądały kiedyś seriale telewizyjne, więc „Buffy” nie odstaje od innych produkcji z tamtych czasów. Twórcom było wtedy szczególnie trudno stworzyć serial z elementami fantastyki, ponieważ efekty specjalne były bardzo sztuczne. Z dzisiejszej perspektywy wypadają one dość komicznie. Podobnie jest ze scenami walki, które są mocno przerysowane, a dźwięki podkładane pod ciosy brzmią sztucznie. Patrzyłam jednak na to wszystko z przymrużeniem oka, bo tak właśnie wyglądały kiedyś takie produkcje.

fot. The WB

To, na co najbardziej zwracałam uwagę, to fabuła i pomysły na odcinki. Serial ma klasyczną formułę, w której każdy odcinek opowiada odrębną historię. Czasami fabuła rozkładała się na dwa epizody. Uważam, że twórcy poradzili sobie z tym bardzo dobrze. Sprawy, które pojawiały się w kolejnych odcinkach, były angażujące, jak na przykład połączenie demona z technologią. Choć były to dość proste pomysły, to według mnie wypadały kreatywnie. Co jakiś czas powracał też główny wątek spinający cały sezon, co zapobiegało monotonii.

Sarah Michelle Gellar świetnie sprawdza się w roli Buffy. Zagrała nastolatkę, która chciałaby korzystać z uroków młodości, ale jednocześnie czuje odpowiedzialność wynikającą z powierzonej jej roli. W jednej scenie widać ją zasmuconą, bo nie może pójść na imprezę, a w następnej walczy z wampirami. Podoba mi się zadziorność, jaką pokazuje w tej roli. Dzięki licznym doświadczeniom z różnymi istotami Buffy bywa bardzo pewna siebie i nie okazuje strachu.

fot. The WB

Za to nie przypadła mi do gustu postać Xandera. Nie mam zarzutów do aktora, raczej do scenarzystów. Xander jest bardzo samolubny i egoistyczny. Zamiast przejmować się poważnymi wydarzeniami w miasteczku, jego główną troską są dziewczyny. Można to tłumaczyć ówczesną mentalnością, ale z dzisiejszej perspektywy bardzo mnie to irytowało. Kiedy Buffy i Willow miały problemy osobiste, nie przysłaniały one spraw związanych z nadprzyrodzonymi zjawiskami.

Sentyment, który towarzyszył mi podczas oglądania, wiązał się również z wyglądem serialu. Bardzo podobały mi się stroje, które przywoływały wspomnienia amerykańskiej mody lat 90. i początku 2000. Szczególnie stylizacje Buffy były ciekawe, choć czasem zastanawiałam się, czy pasują do szkolnego środowiska. Zwróciłam też uwagę na koszulkę Willow z nadrukiem „Scooby-Doo”.

Od dawna kusiło mnie, by obejrzeć ten serial, który wielu uważa za kultowy. Cieszę się, że platforma Disney+ zdecydowała się umieścić go w swojej polskiej ofercie. Ma on swoje minusy, głównie wynikające z upływu czasu, ale moim zdaniem nadal dostarcza dobrej rozrywki dzięki ciekawym pomysłom na fabułę oraz bohaterom, do których łatwo się przywiązać.

Dziękujemy Disney+ za dostęp. Platforma nie miała wpływu na opinię i tekst.