Recenzje seriali

Bat Rodzinka (Opinia)

„Merry Little Batman” była dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, który wniósł powiew świeżości w przygodach Batmana. Fakt faktem, styl jest specyficzny, ale całkowicie trafia w mój gust. Nic więc dziwnego, że z wyczekiwaniem wyglądałem kontynuacji, a ta… okazało się, że oferuje jeszcze więcej dobra!

„Bat rodzinka” to luźny i przyjemny serial dla całej rodziny, w którym każdy odcinek przedstawia zamknięte perypetie Batmanów: brodatego Bruce’a i kilkuletniego Damiana, który ominął etap Robinowania, by od razu zostać „małym Batmanem” (można? można!). Dynamika między nimi jest hipnotyzująca i urocza, a konstrukcja historii pozytywnie mnie zaskoczyła – mieszanka kina superbohaterskiego (np. powstrzymywanie demona Skarattata) z obyczajówką (np. przerysowaną rodzicielską nadopiekuńczością) w formie odcinkowych zamkniętych historii, a jednocześnie budowany jest większy problem.

fot. IMBD

Właśnie sposób opowiadania historii zrobił na mnie wrażenie. Z jednej strony to serial, który można bez obaw oglądać z dzieckiem: walka dobra ze złem jest tu przedstawiona ze smakiem (akcji jest dużo, ale nie jest brutalna, a kreatywne wykorzystanie mocy bohaterów dodaje całości lekkości i efektu – widowiskowa zabawa). Jednocześnie twórcy wprowadzają elementy obyczajowe, które w przystępny sposób poruszają proste, codzienne problemy – płyną z nich wyraźne wnioski, które mogą być dla najmłodszych wartościowe (jeszcze bardziej dla dorosłych), a jednocześnie zbliżają bohaterów do widza i dają realne emocje podczas oglądania. Szczególnie cieszy mnie sposób przedstawienia Bruce’a jako ojca. Jego relacja z Damianem jest wielowymiarowa, każda ze stron popełnia błędy, a serial stara się tłumaczyć, skąd one wynikają – sam Batman nie jest chodzącą skamieliną tylko przepełnionym emocjami gościem, który stara się być najlepszym rodzicem i dostrzega, że może popełnić błędy, ale chce coś z tym zrobić. To wszystko okraszone jest humorem, dzięki któremu przekaz jest lekki, ludzki i pozbawiony jakichkolwiek niestosownych podtekstów. Serial jest zbliżony do tego, co pokochałem w komiksie „Przygody Rodziny Wayne’ów”, ale ma własny charakter i formę.

Z drugiej strony dorośli również mogą się tutaj świetnie bawić (bez wstydu w stylu „oglądam bajeczkę, nie powiem o tym znajomym”) właśnie dzięki umiejętnemu połączeniu akcji z obyczajówką o konkretnym przekazie, specyficznemu stylu animacji czy ograniczeniu ilości przerysowanych durnot (ale żeby nie było, nie brakuje ich, a momentami postacie podejmują irracjonalne decyzje, co potrafi porządnie wkurzać jak Alicja, która początkowo wchodziłaby każdemu w tyłek, a na uwagi reaguje jak bariery Actimela na bakterie). Nic nie jest tu przesadnie infantylne ani nudnie poważne, wszystko trzyma przyjemny balans. Oczywiście czasem serial bywa zanadto „wyluzowany”, ale rekompensują to inne elementy.

Dla mnie kluczowe były dwa. Po pierwsze: konsekwentne budowanie większego konfliktu pomiędzy odcinkami, który ostatecznie zamienia się w historię z rozmachem i większą liczbą bohaterów, a każdemu poświęcono przysłowiowe „pięć minut”, które skupione na przeszłości nakreśliły większy dramat (np. przeszłość Volcany, jej odmłodzenie, nawet wspólna historia z Clayface’m… to nie jest typowa bajeczka dla dzieciaków). Po drugie: kreatywne podejście do mitologii Batmana czyli nie dostajemy kolejnej wariacji znanych schematów, tylko świeże podejście do postaci, świata i motywów np. wprowadzenie potomstwa kultowych złoczyńców (bardzo fajny pomysł na dzieciaki Denta) czy obsadzenie znanych postaci w zupełnie nowych rolach (wymiata Ra’ Al Ghul).

fot. IMBD

Do tego dochodzi charakterystyczny styl animacji, który znajduje się gdzieś pośrodku – ani zbyt dziecinny, ani zbyt poważny. Tworzy specyficzny klimat: karykaturalne podejście do postaci ze smakiem, nie jest przesłodzony, nie jest krzykliwie kolorowy (kolorystyczna parodia noir). Ale trzeba uważać, bo czasami pomysły twórców nie trafiają np. super w tej stylistyce wypada Clayface czy Kapelusznik, ale Parademony są nieporozumieniem (wyglądają jak latające goryle, serio).