Aryskotraci (Opinia bezspoilerowa)
Uwielbiam klasycznego, starego Disneya, a „Aryskotraci„ to dla mnie jedna z tych historii, które – choć urocze i wyjątkowe, jakimś cudem wciąż pozostają mniej znane szerszej publiczności. Nigdy nie zdobyły takiej popularności jak ich „psi” odpowiednicy, czyli „Zakochany kundel” czy „101 dalmatyńczyków”. A szkoda, bo to opowieść pełna ciepła, muzyki i niezwykłego klimatu. Dziś przychodzę do was z recenzją komiksu „Aryskotraci”, kolorowej i bardzo przyjemnej adaptacji filmowego klasyka Disneya, wydanej przez Egmont w serii „Klasyczne Baśnie Disneya w Komiksie”.

Fabuła
Historia skupia się na eleganckiej madame Adelajdzie oraz jej ukochanych kotach, Duchessie i jej trójce kociąt. Gdy arystokratka ogłasza, że to właśnie one zostaną jej spadkobiercami, chciwy lokaj Edgar postanawia się ich pozbyć. Kociakom z pomocą przychodzi Tomasz O’Malley, urokliwy dachowiec o złotym sercu, który staje się ich przewodnikiem i opiekunem podczas pełnej przygód, ale też niezwykle ciepłej podróży do domu.
Ogólne wrażenia
Przekładanie klasyków Disneya na komiksowe ramy to niezwykle wdzięczna praca, bo nie ukrywam, że dawne animacje miały w sobie coś wyjątkowego. Duszę i niepowtarzalny klimat. Mimo że ówcześni animatorzy często szli na skróty, wielokrotnie wykorzystując te same kadry czy ruchy postaci, dla mnie właśnie te filmy są kwintesencją jakości i piękna tradycyjnej animacji. Zaglądając do komiksu „Aryskotraci”, muszę przyznać, że rysownikowi udało się oddać to niesamowite ciepło i atmosferę oryginału.
„Aryskotraci” to historia o miłości i przyjaźni, która bawi i wzrusza kolejne pokolenia widzów oraz czytelników. I choć komiks nie jest w stanie oddać muzyki dekadenckiego Paryża tamtych czasów, to doskonale radzi sobie z przekazaniem klimatu, ciepła i przesłania tej opowieści.
Osobiście zastanawia mnie, do kogo ta pozycja jest bardziej kierowana, czy do młodego czytelnika, któremu moje pokolenie chce pokazać magię starych opowieści, czy może raczej do nas samych, którzy od czasu do czasu potrzebują znów poczuć klimat dzieciństwa? Myślę, że komiks świetnie sprawdzi się w obu przypadkach. Dla najmłodszych będzie idealnym początkiem nauki czytania i pierwszym samodzielnym wejściem w świat Disneya a dla dorosłych, ciepłym powrotem do historii, które kiedyś rozpalały wyobraźnię.

Czego uczy nas ta historia?
„Aryskotraci” to opowieść, która mimo swojej lekkości niesie kilka bardzo ważnych przesłań. Przede wszystkim mówi o tym, że rodzina to nie tylko więzy krwi, ale także ci, którzy są przy nas w trudnych chwilach, nawet jeśli pojawiają się w naszym życiu zupełnie niespodziewanie, jak Tomasz O’Malley. Uczy również, że warto ufać innym i dawać szansę tym, którzy na pierwszy rzut oka wydają się zupełnie inni od nas. To także historia o odwadze, o tym, że nawet najmniejszy kotek może wykazać się wielkim sercem, gdy sytuacja tego wymaga. I wreszcie o przyjaźni, która potrafi pokonać różnice, pochodzenie i uprzedzenia. To jedna z tych opowieści, które mimo upływu lat przypominają nam, że dobroć, lojalność i wzajemna pomoc zawsze mają znaczenie, niezależnie od tego, czy mieszkamy w eleganckiej willi, czy na paryskich dachach.

Podsumowanie
Komiks „Aryskotraci” to ciepła, pełna uroku i nostalgii adaptacja klasycznej opowieści Disneya. Zachowuje ducha oryginału, oddaje jego atmosferę i sprawia, że zarówno młodsi, jak i starsi czytelnicy mogą na nowo zakochać się w tej historii. To idealna propozycja dla tych, którzy chcą wprowadzić dzieci w świat dawnych animacji Disneya, ale także dla dorosłych, takich jak ja, którzy pragną choć na chwilę wrócić do beztroskich lat dzieciństwa. Komiks jest lekki, pięknie narysowany i bardzo przyjemny w odbiorze. Świetna pozycja, podobnie jak cała seria.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za komiks. Wydawnictwo nie miało wpływ na opinię i tekst.


