Książki serialoweWspółpraca reklamowa

„Anohana: Kwiat, który widzieliśmy tamtego dnia”. Tomy 1-3 (Opinia bezspoilerowa)

Kiedy wracam myślami do „Anohany” są to w sumie słodko-gorzkie odczucia. Nie z powodu rozczarowania historią, a raczej warstwy emocjonalnej, która porusza, potem się do człowieka przykleja i zostaje na dłużej. Pod uroczymi pastelowymi okładkami znajdziecie opowieść o tęsknocie, stracie, poczuciu winy i utraconym dzieciństwie. Co ciekawe, mangę „Anohana” wydaną przez Waneko, w Japonii opublikowano w 2012 roku, czyli kilka miesięcy po pojawieniu się anime, które służyło jako materiał źródłowy, co nie zdarza się dość często. Sięgając po te 3 tomy byłam ciekawa jednego: czy historia będzie tak samo wzruszająca?

O czym jest manga „Anohana”?

Historia koncentruje się na grupie przyjaciół z podstawówki, których kontakt się urywa po tragicznym odejściu Honmy Meiko zwanej Menmą. Lata później są sobie obcy. Jinta Yadomi zamyka się w sobie, unika ludzi i zaniedbuje szkołę. Jednak gdy objawia mu się duch dziewczyny i prosi o spełnienie pewnej niesprecyzowanej prośby, co pomoże przejść jej dalej, zmusza go tym do wyjścia z domu i odnowienia kontaktu z resztą. Przez życzenie dawnej przyjaciółki, wszyscy stawiają czoła bolesnym wspomnieniom i tłumionym emocjom.

fot. Serialomaniak

Co mi się podobało w mandze „Anohana”?

Myślę, że zdecydowanie przesłanie opowieści oraz ukryte w niej motywy. Uwielbiam odgadywanie ich znaczeń. Od przewijających się często kwiatów będących symbolem kruchości życia i przemijania. Przez tajną bazę w lesie kojarzącą się bohaterom z dzieciństwem, beztroską i bezpieczeństwem a która po latach staje się miejscem konfrontacji z tym co niewypowiedziane. Zaś postać Menmy stanowi symbol nierozwiązanych spraw, poczucia winy, które prześladuje bohaterów i staje się motywacją do działania: pomaga im postawić pierwsze kroki na drodze do przebaczenia.

Mocną stroną historii są też uniwersalne tematy, czyli straty, żałoby, poczucia winy i przebaczenia. „Anohana” jest poruszającą opowieścią, która jak wspominałam wyżej, zostaje z czytelnikami na dłużej. Nie boi się również ukazywać silne i odmienne emocje. Bohaterowie są nastolatkami, na różne sposoby radzącymi sobie (lub nie) z rzeczywistością, w której nie ma ich bliskiej przyjaciółki. Wraz z nią utracili część siebie samych a czas się zatrzymał, bo nie potrafią ruszyć do przodu. Zamknęli się w sobie, nie potrafiąc przepracować poczucia winy i żalu. Każda z postaci radzi sobie inaczej. Mamy tutaj chociażby ekstremalne wycofanie, utknięcie w przeszłości, silną potrzebę powrotu do normalności, kontrolę i racjonalizację, ucieczkę od wszystkiego co kojarzy się z bólem czy obsesję, która nie pozwala pogodzić się z rzeczywistością. Tragedia i trauma nie są łatwym tematem. Uważam, że te aspekty zostały przedstawione z wyczuciem.

„Anohana” podkreśla, jak ważne jest wsparcie i obecność drugiego człowieka. Siła przyjaźni w mangach i anime może się czasem kojarzyć oklepanie, przerysowanie i jako powtarzalny motyw. Jednak w tej opowieści ma inny wydźwięk, bo i swój ciężar. Bohaterowie się przyjaźnili, utracili to co ich łączyło a konfrontacja z tym co trudne i bolesne a zwłaszcza przebaczenie samym sobie pomaga im się pozbierać.

Co mi się nie podobało w mandze „Anohana”?

Czy w takim razie „Anohana” ma jakieś wady? Niestety tak. Wbrew temu co przekazuje i co udało mi się wyłuskać, mam wrażenie, że momentami historia jest płytsza niż ta przedstawiona w anime. Nie ma miejsca na to by pewne kwestie odpowiednio wybrzmiały, a konflikty zdają się uproszczone. Tempo historii jest szybsze, przez co nie odczuwałam napięcia jakie stopniowo budowało anime a przemiany bohaterów wydają się mniej wiarygodne. Chociaż kresce nie mam nic do zarzucenia, zabrakło mi trochę kadrów, które budowałyby atmosferę czy podkreślały emocjonalny wydźwięk niektórych scen. Jednak zdaję sobie sprawę, że na mój odbiór wpływa znajomość anime.

Wydanie mangi „Anohana”

Tomiki „Anohany” wydane przez Waneko przedstawiają kompletną historię. Oprawa miękka z obwolutą. Na każdej obwolucie utrzymanej w delikatnych, pastelowych odcieniach mamy po dwoje bohaterów i motyw kwiatów, które nawiązują do historii. Płatki kwiatów są też na skrzydełkach obwoluty. Pod obwolutą znajduje się tytuł mangi i kwiaty w tym samym kolorze. Wydanie wypada naprawdę uroczo i estetycznie. Największym pozytywnym zaskoczeniem okazał się dla mnie środek. W każdym tomiku, zaraz na początku znajdziecie piękną, kolorową, rozkładaną ilustrację przedstawiającą Menmę. Jedna z nich pokrywa się z rysunkiem widocznym na pocztówce. Chociaż mangi nie są obszerne, bo i historia nie należy do długich, przez powiększony format szybko i wygodnie się czyta.

Czy polecam mangę „Anohana”?

Ostatecznie mimo drobnych wad polecam zapoznać się z historią. Jest krótka, ale poruszająca. Do przeczytania w jeden wieczór. Niezależnie od tego czy znacie anime czy też nie. Jeśli oglądaliście już anime – będzie stanowić przypomnienie lub ponowne spotkanie z bohaterami. Ważne: manga nie jest rozbudowaniem czy uzupełnieniem historii o nowe wątki. To prędzej wersja skondensowana. Daje możliwość przekonania się jak wygląda w wersji mangowej i na ile różni się od oryginału. Jeśli jesteście fanami, warto mieć na półce. Ze względu na krótki format, zachęcam do przeczytania tych, którzy jeszcze nie znają!

Dziękuję Waneko za przekazanie egzemplarza recenzenckiego. Wydawca nie miał wpływu na opinię i tekst.