Żywe trupy: Daryl Dixon – Sezon 3 (Opinia spoilerowa)
Od dawna sezon jesienny kojarzył mi się z moim ukochanym serialem „The Walking Dead”. Główna seria co prawda dobiegła końca, ale fani szwędaczy mogą być nadal zadowoleni, ponieważ w dalszym ciągu na ekranie możemy obserwować przygody Negana, Maggie, Carol czy Daryla. 3 sezon „Daryla Dixona” został udostępniony na Canal+ we wrześniu. W końcu udało mi się go nadrobić. Zapraszam na krótką spoilerową opinię z właśnie tego serialu.
Drugi sezon „TWD: DD” kończy się, gdy Carol z Dixonem rozdzielają się z Laurentem i Ashem. Dwójka naszych ulubionych bohaterów z większymi problemami przechodzi przez tunel wypełniony bioluminescencyjnym grzybem. Akcja trzeciego sezonu przenosi nas najpierw do Londynu, a następnie do słonecznej Hiszpanii.

Co mi się podobało? Niestety ten punkt będzie jednym z najkrótszych jaki kiedykolwiek pisałam. Pomimo tego, że Daryl jest moim ulubionym bohaterem to uważam, że ten sezon był zwyczajnie niepotrzebny. Na siłę szukałam chociaż jednego elementu, który naprawdę by mi się spodobał. Muszę przyznać, że opuszczony Londyn robił wrażenie, choć spodziewałam się zobaczyć więcej „londyńskich” akcentów. Charakterystyczne czerwone budki telefoniczne świetnie kontrastowały z wąskimi i zarośniętymi uliczkami. Nie mogło oczywiście zabraknąć Big Bena. I to by było na tyle. Naprawdę, nic więcej nie wymyślę.
Co zabawne, bardzo czekałam na premierę tego sezonu. Tak jak jeszcze premierowy odcinek dało się oglądać to dalej jest coraz nudniej. I w tym momencie chciałam coś napisać o finale, ale właśnie przypomniałam sobie, że nie obejrzałam finałowego odcinka 😅 Robię przerwę i zaraz tutaj wrócę. To chyba najlepiej pokazuje, jak bardzo ten sezon mnie nie wciągnął, ponieważ nigdy mi się to nie zdarzyło.

Z rzeczy, które mi się nie podobały, wskazałabym przede wszystkim przewidywalną fabułę. Odkąd usłyszałam, że społeczność wśród której mieszka Justine wybiera co roku dziewczynę, która dobędzie zaszczytu by zostać tą co dalej podtrzymuje sojusz z rodziną królewską od razu wiedziałam, że właśnie ona zgłosi się na ochotniczkę za młodziutką Albę. Dlaczego? Bo Alba to mało znacząca postać, a mimo to dostała zaskakująco dużo czasu na ekranie. Do tego dochodzą kolejne przewidywalne momenty: Daryl pokonujący żołnierzy podczas wieczerzy, niemożliwa misja Daryla i Paz, którą oczywiście musieli wygrać, czy wątek miłosny Carol… Skoro już o niej wspomniałam, muszę przyznać, że Carol to jedna z najtragiczniejszych postaci w całym uniwersum. Każdy coś stracił, ale ją życie naprawdę przeczołgało, aż serce się kraje. Najpierw Sophia, potem Mika i Lizzie, później Henry, a na końcu Ezekiel. Nie zdziwię się, jeśli Antonio również nie dotrze do Ameryki.
Nie mam pojęcia, jakim cudem komuś w ogóle przyszło do głowy, żeby wprowadzić do fabuły Primitivos. Może dałoby się jeszcze w to uwierzyć, gdyby wspomniano, że przed apokalipsą w okolicy znajdował się szpital psychiatryczny, a ocaleni pacjenci uciekli do lasu i założyli własną społeczność. Solaz del Mar również nie zrobiła na mnie większego wrażenia, to po prostu kolejna „bezpieczna” osada z własnym przywódcą. Postać Fede też nie zaskakuje i jest przewidywalna aż do bólu.
Na koniec, wisienka na torcie. Brak polskiego lektora przy hiszpańskich dialogach. Kto wpadł na ten pomysł, naprawdę zasługuje na osobne wyróżnienie. Kocham oglądać seriale podczas robienia obiadu lub gdy sprzątam. Zakładam wtedy słuchawki, ustawiam telefon w miejscu w którym zawsze będę mogła zerknąć na ekran a tutaj polskie napisy zepsuły wszystko. Na pewno nie raz tak oglądaliście seriale. Oglądając w taki sposób finał więcej siedziałam przed ekranem i jednak psuło mi to odbiór serialu.

Wracając do finału, choć szczerze mówiąc, trudno w ogóle nazwać to finałem. Miałam wrażenie, że jest to zwykły odcinek a nie coś co powinno zamykać przygody Daryla i Carol w Hiszpanii. Wielki zawód a szkoda, bo po tak nudnych odcinkach miałam nadzieję, że chociaż finał okaże się w porządku. Zmiana scenerii z Francji na Hiszpanię nie przypadła mi do gustu. Pomimo tego, że we wcześniejszych sezonach denerwował mnie Laurent to uważam, że sezony z nim były lepsze. Wątki drugoplanowych postaci są mało interesujące. Choć ten sezon mocno mnie rozczarował, nie zamierzam rezygnować z dalszej podróży z Darylem i Carol. Po tylu latach nie potrafiłabym ich zostawić, nawet po jednym, słabszym sezonie. Może Wam bardziej podejdzie.
Dziękujemy Canal+ za dostęp do odcinków. Stacja nie miała wpływu na opinię i treść tekstu.


