Recenzje serialiWspółpraca

Lioness – Sezon 1 (Opinia bezspoilerowa)

Pierwszy sezon „Lioness” opowiada o tajnej operacji CIA, w której młoda marines Cruz Manuelos zostaje zwerbowana do programu Lioness, by infiltrować organizację terrorystyczną od środka, a przebieg misji jest spleciony z osobistymi dramatami bohaterów budujący tło dla postaci.

„Lioness” okazał się dla mnie doświadczeniem wyjątkowym, ponieważ żaden inny serial nie pozwolił mi tak blisko przyjrzeć się światu tajnych służb od podszewki. Choć główną oś historii tworzy doświadczona jednostka operacyjna, wprowadzenie nowej bohaterki Cruz, świeżo upieczonej rekrutki, okazało się dobrym pomysłem. To właśnie przez jej perspektywę poznajemy realia tej pracy: od żmudnych procesów rekrutacyjnych, przez zdobywanie zaufania współpracowników, brutalne przesłuchania i bójki w barach, aż po wyczerpującą fizycznie i psychicznie misję, w której bohaterka musi emocjonalnie zaangażować się w budowanie relacji z celem operacji. Serial pozwala wejść w ten świat „z butami” i zobaczyć jego dwie strony – spektakularne akcje i codzienność, w której adrenalina przeplata się z rutyną, a sukces zawodowy często okupiony jest utratą prywatności. Praca jednostki została ukazana rzetelnie i z dużą dbałością o realizm, który był dla mnie, hm… pouczający?. Ciężko opisać to konkretnymi słowami, ale taka struktura oferowała mi kino, z którym lubię obcować, mimo że „Lioness” nie jest typowym widowiskiem akcji. Zamiast nieustannych pościgów i strzelanin dostajemy proces: długofalowe działania, w których każda decyzja ma konsekwencje. Wszystko jest świetnie pokazane, wątki są sensownie poprowadzone i spinają się w spójną całość, ale…

fot. IMBD

…brak intensywnej akcji w niektórych odcinkach sprawia, że momentami serial traci rytm, wręcz momentami nudzi. Długie dialogi i powtarzalne sceny spowalniają opowieść. Chwilami oglądałem jednym okiem w tle do home office bez strachu, że stracę coś istotnego chwilą nieuwagi (nigdy tak nie było). No i nie brakowało zbędnych scen/wątków np. napad na posiadłość, wokół której zrobiono ogromny dym, który okazał się niczym nieznaczącym poza ukazaniem umiejętności jednej z postaci. Tego typu wątki nie wnoszą niczego znaczącego, a ich cel można było osiągnąć krótką rozmową czy subtelnym gestem.

Warstwa obyczajowa serialu to jego najmocniejszy punkt. Twórcy poświęcają sporo czasu prywatnym historiom bohaterów, które nie tylko dodają emocji i głębi, ale też pokazują, jak cena służby wpływa na życie osobiste. Dramaty rodzinne, rozpad więzi, samotność… to tematy, które w „Lioness” nie stanowią tła, lecz istotny element budowania charakterów. Właśnie dzięki nim rozumiałem, dlaczego te postacie są tak silne, stanowcze i jednocześnie kruche, kiedy przychodzi moment emocjonalnej próby, a sama problemy były mocne i miały swój ładunek, który wpływał na mnie przez ekran. Ale mam wrażenie, że tym treściom za dużo poświęcono uwagi w ostatnich odcinkach. Szczególnie wątek Cruz-Aaliyah miał dużo czasu ekranowego względem pozostałych treści, co przyćmiło sekwencje akcji, a w ostatecznym rezultacie nie postawiono nad nim definitywnej kropki.

fot. IMBD

Zaskakująco dobrze wypada również wątek polityczny. Choć zwykle nie przepadam za tym segmentem, tutaj został on przedstawiony z napięciem i dramaturgią, które sprawiają, że nawet obrady przy stole trzymają w emocjonalnym uścisku. W finałowych odcinkach napięcie rośnie – decyzje zapadają spontanicznie, a każdy błąd może kosztować życie.

Obsada to bezsprzecznie jeden z największych atutów. Zoe Saldana i Laysla De Oliveira tworzą duet, który udźwignął całą emocjonalną konstrukcję serialu. Obie aktorki grają z niezwykłą intensywnością. Potrafią być twarde i nieustępliwe w akcji, a jednocześnie delikatne i przepełnione emocjami w scenach obyczajowych. De Oliveira imponuje naturalnością w scenach relacyjnych, szczególnie w wątku z Stephanie Nur, gdzie obie bohaterki w subtelny sposób rozwijają więź, prowadząc ją do silnie wybrzmiewającej kulminacji. Saldana z kolei błyszczy w wątkach rodzinnych. Jej relacje z mężem i córkami są autentyczne, przepełnione napięciem, ale też szczerością. Aktorka pokazuje całą gamę emocji – od surowej siły po bezsilność matki, która traci kontrolę nad życiem osobistym. Na drugim planie również nie zabrakło znanych nazwisk: Nicole Kidman, Morgan Freeman i Michael Kelly tworzą solidne, choć przewidywalne kreacje urzędników i decydentów. Każde z nich wnosi jednak autorytet i powagę, a ich obecność nadaje serialowi wiarygodności i rozmachu.

Dziękujemy SkyShowtime za dostęp. Platforma nie miała wpływu na opinię i tekst.