Gen V – Sezon 2 (Opinia bezspoilerowa)
Drugi sezon „Gen V” rozgrywa się po wydarzeniach z czwartego sezonu „The Boys”, jednocześnie stanowiąc bezpośrednią kontynuację finału pierwszej serii „Gen V”. Emma i Jordan wracają na uniwersytet, w którym zmienia się hierarchia władzy, a nowa kadra przygotowuje superbohaterów do świata rządzonego przez Homelandera. Tymczasem Marie ucieka z placówki i rozpoczyna samotne poszukiwania swojej siostry, jednocześnie podejmując walkę z Supkami i ich rosnącym wpływem. Dzięki uprzejmości Prime Video mogliśmy obejrzeć pierwsze dwa z ośmiu odcinków nowego sezonu i już na tym etapie widać, w jakim kierunku zmierza ta historia.
Podobał mi się punkt wyjścia nowego sezonu, jeszcze mocniej osadzony w świecie/wydarzeniach z „The Boys”. Twórcy znaleźli sposób, aby drugi sezon „Gen V” był nie tylko samodzielną opowieścią, ale też pomostem łączącym oba tytuły i przygotowującym grunt pod finał głównej serii. Najlepszym przykładem są wątki społeczne ukazywane na różne sposoby np. rosnące napięcia na ulicach, starcia między grupami o skrajnie różnych poglądach i coraz bardziej radykalne nastroje w świecie zdominowanym przez Homelandera. To prosta, ale skuteczna metoda na rozbudowę uniwersum. Jednocześnie pojawiają się mniejsze wątki poboczne, które w odpowiednich momentach zyskują na znaczeniu i wzmacniają główną narrację. Gościnne występy aktorów z „The Boys” zaskakują swoją obecnością, mają sens fabularny i nadają dodatkowej dynamiki wydarzeniom – to nie są tanie mrugnięcia okiem do fanów, chwyty marketingowe, ale logicznie uzasadnione sceny, z potencjałem na większe zwroty akcji w przyszłości. Serial nadal umiejętnie łączy powagę, młodzieńczą energię i czarny humor, a brutalne sceny wspinają się na kolejny poziom kreatywności, nie tracąc swojego satyrycznego charakteru.

Na szczęście „Gen V” wciąż stoi na własnych nogach, można go oglądać bez znajomości „The Boys”, choć oczywiście wiele zyskuje się, znając pełen kontekst. To nadal opowieść o nastoletnich superbohaterach w specyficznej akademii, gdzie kluczowy jest ranking punktów. Ten motyw, mój ulubiony z pierwszego sezonu, powraca w nowej odsłonie. Tym razem dodatkowo wpleciono presję mediów społecznościowych np. pojawia się nauczycielka-influencerka, która zmusza studentów do aktywności online, budowania własnej marki i przekazywania propagandowych treści. To świetny komentarz do współczesnych trendów i jednocześnie narzędzie fabularne, które wpływa na decyzje bohaterów, dynamikę w akademii i nastroje społeczne poza jej murami. Podobało mi się też wprowadzenie nowych zajęć, w tym takich, które wreszcie eksplorują genezę mocy Supków. To element długo pomijany w uniwersum The Boys, a tutaj rozwijany z wyczuciem i pomysłem.
Ogromne wrażenie zrobił na mnie sposób, w jaki twórcy potraktowali śmierć Chanca Perdomo. Jego postać została uśmiercona, ale zrobiono to z ogromnym szacunkiem oddając mu należyty hołd. Wątek ma odpowiednią powagę, emocjonalny ciężar i wpływa na rozwój innych bohaterów. Każdy z aktorów otrzymał przestrzeń, by oddać emocje związane z tą stratą, a całość została poprowadzona bez taniej nostalgii tylko wprowadzająca odpowiedni poziom dramaturgii do tego sezonu.

Jeśli chodzi o rozwój postaci, widać spójność z pierwszym sezonem. Ojciec Andre’a przechodzi tu największą przemianę. Śmierć syna nadaje jego wątkowi zupełnie nowego ciężaru. Emma wciąż szuka siebie, a kolejne wydarzenia tylko wzmacniają jej emocjonalny bagaż, co przekłada się na rozwój bohaterki. Najmniej przekonuje mnie relacja Marie i Jordana. Choć momenty ich zbliżenia są szczere i wzruszające, to ciągłe konflikty i nieporozumienia odbierają im emocjonalnej głębi. Sam i Cate trafiają do nowych ról, ale na razie ich wątki są niejednoznaczne i trudno przewidzieć, dokąd zmierzają.
Obsada Gen V po raz kolejny udowadnia, że casting był strzałem w dziesiątkę. Aktorzy świetnie radzą sobie zarówno w scenach akcji, jak i w momentach wymagających emocjonalnej intensywności. Największe wrażenie robi Lizze Broadway jako Emma. Jej postać łączy w sobie ogromny ładunek emocjonalny z nastoletnią lekkością, a aktorka potrafi z jednej sceny przejść od dramatycznego ciężaru do pełnego humoru luzu, jak w drugim odcinku, gdzie jej rola była absolutnie popisowa.
Dziękujemy Prime Video za zaproszenie na przedpremierę nowego sezonu. Platforma nie miała wpływu na opinię i tekst.


