Recenzje seriali

Upload – Sezon 4 (Opinia spoilerowa)

Po pięciu latach od premiery pierwszego sezonu nadszedł czas na zwieńczenie historii Nathana, Ingrid i Nory. „Upload” w swoim finałowym sezonie domyka nie tylko wątek miłosnego trójkąta, ale i walkę z korporacją odpowiedzialną za stworzenie rewolucyjnej technologii przenoszenia świadomości do wirtualnej rzeczywistości. Bez spoilerów mogę stwierdzić, że to dobre zakończenie. Zwięzła forma nadała opowieści szybkie tempo, co pozytywnie wpłynęło na kilka wątków, choć jednocześnie wywołało niedosyt w innych miejscach. A ponieważ mówimy o finale, pozwolę sobie na spoilerową opinię.

Poprzedni sezon zakończył się dramatycznym punktem zwrotnym. Jeden z dwóch Nathanów miał pożegnać się ze światem. Twórcy długo trzymali nas w niepewności, ale ostateczne rozwiązanie okazało się przewidywalne. Nie zmienia to faktu, że zabieg spełnił swoją funkcję. Pozbawienie życia prawdziwego Nathana dodało historii ciężaru emocjonalnego i wreszcie pokazało siłę korporacji, która zadała bohaterom poważny cios. Nora przeszła przez okres żałoby, co nadało jej postaci głębi i pozwoliło widzowi współodczuwać tragedię. Pierwsze dwa odcinki koncentrują się na konspiracji i trzeba przyznać, że została ona poprowadzona sprawnie – bez wykładania kart na stół, z kreatywnym włączeniem Ingrid, Aleeshy i Ivana. Problemem była jednak sama kulminacja: Nathan bez większych trudności wychodzi ze strzeżonego budynku, a wpływowe postacie zostają schwytane w banalnej zasadce i nagle znikają ze sceny. Media? Brak zainteresowania. Wymagało to dużego zawieszenia niewiary. Zostaje duży niedosyt, bo finałowa rozgrywka z potężnym graczem jest… a właściwie jej nie ma i wszystko przechodzi bez echa, jak gdyby nigdy nic.

fot. Prime Video

W dalszej części sezonu pojawia się nowy problem czyli sztuczna inteligencja. Twórcy wreszcie eksplorują jej zagrożenia, pokazując samowolkę systemów, które zaczynają wymykać się spod kontroli. Przez dwa odcinki historia potrafiła oddać niepokój bliski realnym dyskusjom o AI: szybki rozwój, bagatelizowanie ryzyka, poczucie bezsilności. Szczególnie wyróżnia się Owen Daniels, który w roli różnych wariantów AI bawił się konwencją, dodając historii lekkości i komediowego pazura. Szkoda tylko, że twórcy ograniczyli się do motywu kasowania danych i sprowadzenia wątku do klasycznej walki czarnego charakteru z dobry, niczym w produkcjach superbohaterskich. Zabrakło szerszego pokazania, jak AI mogłaby wpływać na rzeczywistość, uwalniać się spod kontroli czy manipulować światem w bardziej złożony sposób. Potencjał był ogromny, a otrzymaliśmy wersję minimalistyczną, co z pewnością wynika z ilości odcinków – na tym zagrożeniu można oprzeć cały sezon, o ile nie serial.

Zdecydowanie lepiej wypada warstwa romantyczna. Główny czworokąt (Nathan–Nora i Nathan–Ingrid) został rozegrany w dwóch zupełnie odmiennych tonach. Ingrid i Nathan funkcjonują w aurze szczęścia, bez sztucznych zakłóceń, co kontrastuje z mrocznymi wydarzeniami i przypomina o dobrych stronach technologii. To jednocześnie piękne nawiązanie do początków serialu i naturalne domknięcie ich historii, które w kulminacyjnym momencie pokazuje przemianę bohaterów z naciskiem na Ingrid – po raz pierwszy zachowuje się dojrzale, odpowiednio do punktu życia w jakim znajduje się. Z kolei relacja Nory i Nathana pozostaje podszyta smutkiem. Finał nadaje jej słodko-gorzki charakter, ale uważam, że to potrzebne. Dzięki temu serial nie staje się przesłodzonym happy endem, lecz pokazuje, że technologia potrafi być także źródłem cierpienia i przypomina o nieuchronności życiowych strat.

fot. Prime Video

Twórcy nie zapomnieli też o postaciach drugoplanowych. Ivan i Aleesha dostali więcej przestrzeni i wnieśli świeżość do finału. Ivan, choć częściej sprowadzany do roli komediowego elementu, nadawał historii energii. Aleesha natomiast dzięki nowym umiejętnościom miała szansę pokazać większą sprawczość, choć nadal traktowano ją głównie humorystycznie. Jej wątek szpiegowski, ze sceną rodem z „Czarnej Wdowy”, wydawał się sztuczny i zbędny. Do tego kompletnie zmarnowano jej relację z Lukiem, która w poprzednim sezonie była jednym z mocniejszych akcentów. Tutaj nawet jego śmierć przeszła bez większych emocji. Podobnie jak wcześniej reakcje bohaterów na dramatyczne wydarzenia z Nathanem. W takich momentach najlepiej było widać słabość „Uploadu”. Serial zbyt często przechodził obok tragedii bez większego ciężaru emocjonalnego.