Recenzje serialiWspółpraca

Zakazane imperium – Sezon 3 (Opinia spoilerowa)

Trzeci sezon serialu „Zakazane imperium” rozgrywa się w 1923 roku. Tym razem Nucky Thompson wikła się w konflikt z brutalnym gangsterem Gypem Rosettim, który stanowi poważne zagrożenie dla jego pozycji w Atlantic City. Oprócz problemów w nielegalnym interesie zmaga się również z kryzysem w życiu prywatnym. Jego relacja z Margaret staje się coraz bardziej napięta, a ich związek stopniowo się rozpada. Margaret zaczyna skupiać się na działalności społecznej, angażując się w pracę szpitala. Tymczasem młodzi gangsterzy, tacy jak Al Capone i Lucky Luciano, zaczynają odgrywać coraz większą rolę w przestępczym półświatku, co prowadzi do przemian w układzie sił w mieście.

Serial nieustannie mnie zaskakuje i wciąż trzyma wysoki poziom. Uwielbiam świat, który przedstawia, pozwalający widzowi zanurzyć się w realiach lat 20. XX wieku. Szczególnie doceniam stroje, mentalność postaci oraz nastrojową muzykę. Przestępczy świat Atlantic City jest niezwykle skomplikowany. Każdy działa we własnym interesie, nikomu nie można ufać, a zawierane układy są niepewne. Widz musi nieustannie zastanawiać się, które sojusze przetrwają, a które zostaną zerwane. Świetnie obserwuje się, jak kolejne problemy wynikają z przestępczej działalności bohaterów.

fot. HBO

Trzeci sezon zdecydowanie należy do nowej postaci, Gypa Rosettiego, granego przez Bobby’ego Cannavale. Już od pierwszej sceny wnosi ogromne zamieszanie w życie głównych bohaterów. Działa impulsywnie, co odróżnia go od innych postaci. Nigdy nie wiadomo, co może go sprowokować. Aktor znakomicie oddał charakter tej postaci, a scenariusz konsekwentnie prowadzi jego wątek. Wprowadził on duże poczucie zagrożenia, a nie był kolejnym z wielu w tym układzie sił.

W tym sezonie Nucky Thompson wyjątkowo mnie irytował, choć nie w negatywnym sensie. Mam wrażenie, że taki właśnie był zamysł twórców. Przez większość czasu widzimy go z dala od Atlantic City, jakby próbował uciec od własnego życia. Sporo obowiązków przekazuje swoim podwładnym, a kontakt z rodziną niemal całkowicie zanika. Dużo czasu poświęca swojej młodej kochance Billie Kent, związanej ze środowiskiem artystycznym. Nucky nie rozumie tego świata, choć fascynuje go sama Billie. Mnie natomiast zachwyciły sceny z nią związane, szczególnie piosenki, występy i kostiumy. Pod wpływem dramatycznych wydarzeń Nucky przechodzi wewnętrzną przemianę. Bardzo podobał mi się kontrast między jego wcześniejszą pewnością siebie a późniejszym zagubieniem.

W tym sezonie Margaret, żona Nucky’ego, otrzymuje wyraźny wątek feministyczny. Choć nie zawsze darzyłam ją sympatią, tym razem byłam szczerze zainteresowana jej zaangażowaniem w działania na rzecz edukacji kobiet dotyczącej ich ciał. Widać, że przeszła dużą przemianę. Od momentu, w którym ją poznaliśmy, konsekwentnie dąży do realizacji swoich celów, nie bojąc się sprzeciwić nawet przedstawicielom Kościoła. Lubię, gdy w serialach historycznych pojawiają się takie wątki, ponieważ przypominają, jak długą drogę przeszły kobiety. Niestety nie wszystko układa się po myśli Margaret. W ostatnich odcinkach bardzo jej współczułam, szczególnie po wydarzeniu, które złamało jej serce.

fot. HBO

Choć w serialu pojawia się ogromna liczba postaci, każda z nich została na tyle dobrze przedstawiona, że łatwo zapamiętać, kto jest kim. Moją ulubioną postacią z drugiego planu jest Richard Harrow. W tym sezonie poświęcono mu sporo uwagi, między innymi dzięki wątkowi dotyczącym weteranów wojennych. Choć jego historia rozwija się raczej w tle, świetnie oddaje kontekst epoki i trudności, z jakimi mierzyli się ludzie po wojnie. Myślałam, że Richard zniknie z serialu po tragicznych wydarzeniach z poprzedniego sezonu, jednak twórcy postanowili pokazać, że każdy zasługuje na miłość, nawet jeśli niełatwą. Szczególnie rozczuliła mnie jego relacja z synem Jimmy’ego.

Zupełnie nie spodziewałam się, że wciągnie mnie wątek agenta Nelsona Van Aldena, który przyjął nową tożsamość jako George Mueller i uciekł z Atlantic City. W poprzednich sezonach irytował mnie swoją sztywnością i nieprzystępnym charakterem. Tym razem widzimy człowieka pełnego niepewności, próbującego przetrwać w nieprzyjaznym środowisku i zmagającego się z upokorzeniem. Bardzo mu kibicowałam, podobnie jak jego żonie. Uważam, że Sigrid świetnie do niego pasuje i razem tworzą zgrany duet. Jestem naprawdę ciekawa, jak potoczą się ich dalsze losy.

fot. HBO

Warto również wspomnieć o Stephenie Grahamie, którego w ostatnim czasie widuję w wielu produkcjach. W „Zakazanym imperium” gra młodego Al Capone. Jego rola pokazuje całą gamę emocji, od podporządkowanego gangstera po postać z coraz większymi ambicjami, która nie zawsze radzi sobie z emocjami. Moje ulubione sceny z jego udziałem to te rodzinne, kiedy opiekuje się głuchym synem. W tych chwilach znika jego gangsterska maska, co sprawia, że postać zyskuje głębię. Choć popełnia błędy, widać, jak bardzo mu na chłopaku zależy.

W serialu nieustannie coś się dzieje. Fakt, że dwie osoby dochodzą do porozumienia w jednym odcinku, nie gwarantuje, że nie zostaną wrogami w kolejnym. Scenariusz jest świetnie napisany, a działania bohaterów są logiczne i wynikają z ich własnych interesów. Fascynuje mnie obserwowanie, jak każdy z nich próbuje rozegrać sytuację na swoją korzyść. Serial prezentuje także przekrój różnych społeczności i ich aspiracji w tamtym czasie. Trudno być czegoś pewnym, ponieważ nawet kluczowa postać może w każdej chwili zginąć. Już kilka razy byłam zaskoczona, że twórcy zdecydowali się uśmiercić kogoś ważnego. „Zakazane imperium” z każdym sezonem staje się coraz lepsze i nie ma żadnych oznak spadku jakości.

Dziękujemy HBO MAX za dostęp. Platforma nie miała wpływu na opinię i tekst.