Elektroglina 2050 (Opinia bezspoilerowa)
9 maja na Canal+ online zadebiutował serial „Elektroglina 2050„. Krótka animacja dla dorosłych to kolejne dzieło Bartosza Walaszka, który jest znany m.in. z „Bogdana Bonera”, „Blok Ekipy” czy „Kapitana Bomby”.
Jak sam tytuł wskazuje, fabuła serialu osadzona jest w przyszłości. Warszawa 2050 to cyberpunkowe miejsce, gdzie przestępczość spotkamy na każdym kroku. Porządku w tym zdegenerowanym mieście pilnuje Inspektor Kosiński „Kosa” i jego pomocnik robot Ursus 2000 „Kibel”, który jest najnowszym nabytkiem stołecznej policji. Ten duet idealnie do siebie pasuje. Twardy glina niczym polski RoboCop, za kompana ma małego robota, który jeszcze bardziej przerysowuje swoim zachowaniem oraz tekstami otaczającą ich rzeczywistość.
W serialach Walaszka uwielbiam to, że jego bohaterowie mają te same głosy. Reżyser podgląda głos pod wszystkie postacie, więc oglądając Elektroglinę 2050 możemy mieć wrażenie, że gdzieś już ten głos słyszeliśmy. Tak więc np „Kibel” przypomina nam Domino z „Bogdana Bonera”. Przyznam się szczerze, że Domino to jeden z moich ulubionych bohaterów, więc robot z „ELEKTROGLINY” już miał +100 do mojej sympatii.

Serial to satyra polskiej rzeczywistości. Dzielnice stolicy są mocno zarysowane i przerysowane. Rakowiec to miejsce, gdzie żyją Mutasy i nawet najtwardsi policjanci boją się tam zapuszczać. Według niektórych ta dzielnica jest jeszcze gorsza niż Bangladesz. Z drugiej strony mamy bogatych mieszkańców, dla których milion to nic. Autor świetnie wplata najgłośniejsze sprawy, o których na pewno każdy Polak słyszał. Czy może być coś lepszego do przedstawienia w krzywym zwierciadle niż akcja z granatnikiem na komendzie lub klubem go-go, gdzie pijani ludzie zostawali „oskubani z kasy”? Nie sądzę. Nie pamiętam już kiedy się tak uśmiałam. Do tego Walaszek nie bierze jeńców. Skorumpowana policja, gangsterzy, milionerzy. Obrywa się nawet żonatemu prezydentowi Warszawy. Mi ten fragment bardzo się podobał. Mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu. Warto przyjrzeć się też temu jaki polski mistrz satyry ma stosunek do rozwiniętej technologii. Elektryczny samochód, którym Kosa jeździ za karę, robot partner czy zabójcza maszyna. Tutaj zapewne nawiązanie do „Cassandry” Netflixa, o którym to serialu było ostatnio bardzo głośno. Jestem wielką fanką animacji od tego twórcy. Numerem jeden zawsze będzie u mnie „Bogdan Boner: Egzorcysta”. To samo mam z „Kapitanem Bombą” i „Blok Ekipą”. Mimo tego, że „Elektroglina 2050” ma znacznie krótszą formę niż seriale, o których przed chwilą wspominałam to kilka tekstów z tego serialu na pewno zostanie ze mną na dłużej. 🙂 Z chęcią bym też zobaczyła kolejny sezon. W końcu tyle się w tej naszej Polsce dzieje, że materiału pan Walaszek ma pod dostatkiem. Nowy dzień, nowa afera. Nic tylko nagrywać.
Podsumowując. Jeśli tak jak ja jesteście fanami animacji od Bartosza Walaszka to ten serial jest dla was. Absurdalne sytuacje, przerysowane postacie, specyficzny humor, nawiązania do popkultury i wydarzeń z naszego życia przedstawione w satyryczny sposób. „Elektroglina 2050” to króciutka animacja składająca się z sześciu kilku minutowych odcinków, obejrzycie na raz. Nie ma się więc nad czym zastanawiać. Trzeba korzystać póki jest ona legalnie dostępna.
Dziękujemy Canal+ za dostęp. Platforma nie miała wpływu na opinię i tekst.


