Współpraca reklamowa

Czarne Łabędzie (Opinia bezspoilerowa)

Czarne Łabędzie” to powieść Alicji Filipowskiej opowiadająca o piątce dzieci, które tworzą zgraną paczkę. Jednak latem tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku, kiedy Paweł wraca z kolonii, coś wydaje się nie tak. Nikt nie chce z nim rozmawiać, a jeden z kolegów, Leon, znika. Paweł zaczyna więc szukać odpowiedzi na pytanie, co wydarzyło się podczas jego nieobecności. Lata mijają, a on wciąż nie poznaje prawdy.

Akcja książki rozgrywa się w różnych okresach. Na początku poznajemy głównych bohaterów w latach od tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego do tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego, kiedy prowadzą beztroskie życie. Towarzyszymy im w młodzieńczych przygodach, obserwujemy ich codzienność i poznajemy ich charaktery. Następnie przenosimy się do roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego, w którym dochodzi do tajemniczego wydarzenia mającego wpływ na rozpad ich relacji. Nie poznajemy jednak od razu, co dokładnie się stało, widzimy jedynie skutki.

W dalszej części książki akcja przeskakuje pomiędzy rokiem tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym trzecim, dwa tysiące trzecim, dwa tysiące trzynastym i dwa tysiące dwudziestym trzecim. Było to bardzo ciekawe, ponieważ obserwowaliśmy jedynie fragmenty z życia bohaterów. Poznawaliśmy ich na różnych etapach, co sprawiało, że z zainteresowaniem odkrywałam, jak potoczyły się ich losy. Wszystko było spójne i logiczne. Zachowania bohaterów wynikały z ich osobowości i wcześniejszych doświadczeń. Dzięki temu odczuwalny był upływ czasu, który widać było także w zmianach zachodzących w samej miejscowości.

fot. Serialomaniak

Warto również wspomnieć o świetnie oddanym tle dorastania dzieci. Miało ono ogromny wpływ na ich późniejsze decyzje. Akcja toczy się w Kamionce, małej miejscowości w latach dziewięćdziesiątych. Autorka doskonale oddała klimat tamtych czasów, między innymi poprzez stylizację języka, którym posługują się zarówno dzieci, jak i ich rodzice. Popularne wtedy zwroty dodawały wiarygodności. Łatwo było uwierzyć, że to mała społeczność. Opisy były realistyczne, a codzienne życie mieszkańców przedstawione bardzo przekonująco.

Rodzice mieli ogromny wpływ na dzieci. Każde z nich pochodziło z innego domu, co wyraźnie odbijało się na ich zachowaniu. Fragmenty opisujące relacje dzieci z rodzicami były poruszające i napisane w realistyczny sposób. Często czułam smutek i współczucie, zarówno wobec dzieci, jak i niekiedy wobec ich opiekunów. Widać, że autorka włożyła dużo pracy w stworzenie tych scen. Ich dzieciństwo było kluczem do zrozumienia tego, kim stali się w dorosłości.

fot. Serialomaniak

Każda z pięciu głównych postaci była inna. Nie miałam jednej ulubionej, ponieważ wszyscy mieli zarówno zalety, jak i wady. Czasem ich zachowanie mnie irytowało, ale właśnie dzięki temu bohaterowie wydawali się prawdziwi. W miarę rozwoju fabuły zaczynałam ich coraz lepiej rozumieć i współczuć im. Nie da się ich jednoznacznie ocenić, zwłaszcza jeśli samemu nie przeszło się przez podobne doświadczenia. Autorka zachęca, aby nie oceniać ich pochopnie i spojrzeć na nich jak na prawdziwych ludzi, którzy popełniają błędy i zmagają się z trudnymi przeżyciami.

Jedynym minusem była dla mnie sama kulminacja wydarzeń z tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku, ponieważ dość szybko się domyśliłam, co się stało. Prawdopodobnie wynikało to z faktu, że autorka nie próbowała stworzyć z tej historii zagadki kryminalnej i pozostawiała wyraźne wskazówki. Skupiła się przede wszystkim na pogłębieniu sylwetek bohaterów i ukazaniu skutków tamtego wydarzenia.

Dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka za przekazanie egzemplarza recenzenckiego. Wydawca nie miał wpływu na opinie i tekst.