Kwestia seksu i śmierci (Opinia bezspoilerowa)
„Kwestia smaku i śmierci” opowiada historię Molly, której rak piersi powraca, jednak tym razem choroba jest nieuleczalna. To skłania ją do całkowitej zmiany życia. Kobieta postanawia odejść od męża i zaczyna eksplorować swoje seksualne pragnienia. Potrzebuje jednak kogoś, kto będzie przy niej podczas leczenia i zapewni jej wsparcie. Wybiera Nikki, swoją najlepszą przyjaciółkę, która jest energiczna, chaotyczna i lojalna. Serial powstał na podstawie podcastu o tym samym tytule.
W dniu premiery w polskich mediach społecznościowych serial spotkał się z falą krytyki. Po obejrzeniu całości nie zgadzam się z tą oceną. Wiele negatywnych komentarzy wynikało z faktu, że produkcja porusza temat seksu. Uważam, że serial nie przedstawia tego w sposób wulgarny ani infantylny. Rak piersi to dramatyczna diagnoza, szczególnie gdy oznacza nieuchronne zakończenie życia. Taka wiadomość odbiera kobiecie wiele, w tym swobodę w relacji z własnym ciałem. Molly próbuje na nowo poczuć się dobrze w swojej skórze, odnaleźć siebie i odkryć, że wciąż żyje. Wiele scen przedstawia jej świat oczami bohaterki i potrafi doprowadzić widza do łez. Trzeba jednak obejrzeć serial w całości, aby zrozumieć, o co w nim chodzi naprawdę.
Choć serial ma charakter komediowy, nie brakuje w nim głębokich i poważnych wątków. Niektóre sytuacje są przerysowane, ale dzięki temu łatwiej przyswajamy trudne emocje. Taki zabieg pozostawia w widzu mieszane uczucia, ale też daje przestrzeń na refleksję. Serial pokazuje, że nawet w obliczu choroby warto żyć dalej, próbować nowych rzeczy i szukać sensu. Nie wszystkie żarty przypadły mi do gustu, ale bez lżejszych fragmentów całość mogłaby okazać się zbyt przytłaczająca. Wydaje mi się, że twórcom zależało na tym, by widz po seansie poczuł choć odrobinę nadziei.

Relacje Molly z innymi bohaterami zostały przedstawione bardzo interesująco. Jej decyzja o rozstaniu z mężem może początkowo wydawać się niezrozumiała. Nie jest on złym człowiekiem i szczerze chce się nią opiekować. Z czasem jednak dostrzegamy, dlaczego główna bohaterka się od niego odsuwa. Czuje się przez niego ograniczana i niesłuchana. Traktuje ją bardziej jak dziecko niż dorosłą osobę. Nie bierze pod uwagę jej potrzeb, które nie wynikają bezpośrednio z choroby. Próbuje narzucać jej swój sposób myślenia, swoje zasady, a przecież to Molly jest chora i pragnie zachować kontrolę nad własnym życiem.
Nikki daje jej zupełnie inne poczucie bezpieczeństwa. Jest osobą, przy której Molly może być w pełni sobą. Ich relacja się nie zmienia, mimo choroby. Nadal się wygłupiają, śmieją i wspólnie żartują, nie udając, że coś przestało być dozwolone. Nikki została pokazana jako postać bardzo autentyczna. Pomimo swojej spontaniczności dojrzewa do roli opiekunki. Nie przestaje być sobą, ale uczy się, jak odnaleźć się w nowej sytuacji. Szczególnie poruszały mnie sceny, w których było widać, jak bardzo jej zależy. Z jednej strony nie może pogodzić się z tym, co się dzieje, z drugiej nie pokazuje tego Molly, by jej nie obciążać.

Ważnym aspektem serialu jest też temat traumy seksualnej z dzieciństwa. Molly jako siedmiolatka doświadczyła tragedii, która odcisnęła piętno nie tylko na niej, ale także na jej matce. Jako dorosła kobieta nadal nie potrafi odnaleźć się w relacjach romantycznych i seksualnych. Szuka bliskości, ale nie wie, czym ona dla niej jest, ponieważ trauma pojawia się za każdym razem, gdy zbliża się do drugiej osoby. Ten wątek został ukazany bardzo dojrzale i z ogromnym taktem. Seks w tym serialu nie jest tylko tematem żartu. Jest zjawiskiem wielowymiarowym, które łączy się z bólem, lękiem i potrzebą akceptacji. Trauma Molly wpływa również na jej matkę, która nosi w sobie przez to wydarzenie poczucie winy i nie potrafi rozmawiać z córką o przeszłości. Zamiast zmierzyć się z bólem, wypiera go, co przekłada się na ich skomplikowaną relację. To bardzo dojrzałe ujęcie trudnego tematu i pokazanie, że cierpienie jednej osoby może wpływać na całą rodzinę.
Mam mieszane uczucia względem samej Molly. Jej postać jest pełna sprzeczności. Z jednej strony podziwiam jej odwagę, z drugiej nie zawsze ją lubiłam. Michelle Williams zagrała tę rolę z ogromną wrażliwością. Oddała pełne spektrum emocji od radości po rozpacz. Widz kibicuje Molly, ale dostrzega też, że jej decyzje ranią innych. Czasami wydaje się egoistyczna, ale trudno jej to zarzucić, gdy wiemy, w jakiej jest sytuacji. W takich momentach człowiek ma prawo skupić się na sobie.
„Dying For Sex” to serial, który oferuje widzowi wiele przemyśleń i emocji. Na pierwszy rzut oka może wyglądać jak lekka komedia, jednak pod powierzchnią kryje się głęboki dramat. To opowieść o śmiertelnej chorobie, seksualności, traumach i trudnych relacjach. Produkcja zmusza do refleksji i nie pozwala pozostać obojętnym.
Dziękujemy Disney+ za dostęp. Platforma nie miała wpływu na opinię i tekst.


