Złotko (Sweetpea) – Sezon 1 (Opinia bezspoilerowa)
„Złotko” to najnowszy komediodramat, w którym śledzimy losy Rhiannon, głównej bohaterki naznaczonej pasmem nieszczęść trwających od czasów szkoły podstawowej. Te trudne doświadczenia sprawiają, że jest ona niedostrzegana przez swoje otoczenie, a poczucie niskiej wartości towarzyszy jej na każdym kroku. Pod wpływem impulsów bohaterka decyduje się na zmiany w swoim życiu, jednak jej działania dalekie są od moralnej poprawności.

Serial rozpoczyna się bardzo niewinnie. Pierwszy odcinek skupia się na szczegółowym przedstawieniu bohaterki, jej obecnej sytuacji oraz przyczyn problemów z perspektywy Rhiannon. Ta luźna, a jednocześnie pełna subtelnego napięcia atmosfera przypadła mi do gustu, ponieważ trudne tematy zostały podane w przystępny sposób. Ella Purnell świetnie wciela się w swoją postać – jej interpretacja złożonego charakteru bohaterki sprawia, że łatwo zapałać do niej sympatią, mimo jej oczywistych wad.
Od drugiego odcinka twórcy zaczynają bawić się strukturą fabuły, czyniąc pozornie prostą historię bardziej złożoną. Działania Rhiannon, podejmowane pod wpływem impulsów, sprawiają, że rozwój wydarzeń staje się trudny do przewidzenia, a z każdym kolejnym krokiem coraz mocniej jej kibicuję (mimo, że nie powinniśmy opowiadać się za jej postacią). Zwroty akcji są często nieoczekiwane, a inteligencja bohaterki dodaje im błyskotliwości. Jej rozumowanie i przemiana są na tyle interesujące, że z zaciekawieniem śledziłem każdy jej krok. Ella Purnell ponownie udowadnia, że świetnie radzi sobie z graniem różnorodnych emocji, co wcześniej pokazała w „Fallout”. Historia trzymała mnie w napięciu do samego końca, choć nie wszystkie rozwiązania fabularne spełniły moje oczekiwania. Relacja Rhiannon z Julią, mimo potencjału, nie sprostała wyznaczonej przez fabułę wadze motywacji, co wpłynęło na jej odbiór. Ale wynagrodzone jest to chemią między bohaterkami, kiedy czuć tę intensywność i autentyczność – podobnie jak z innymi postaciami.

Jednym z największych atutów serialu jest nie tylko jego kryminalny charakter, który z przymrużeniem oka przerysowuje zawodowe stereotypy, dodając fabule komediowego tonu, czy solidnie napisane postacie, ale także jego aspekt psychologiczny. Rhiannon to postać złożona emocjonalnie, której stan psychiczny trudno jednoznacznie ocenić ze względu na wielowymiarowość jej zachowań, świetnie uchwyconych przez aktorkę. Dodatkowo każdy z bohaterów posiada „drugą twarz”, która ujawnia się w kluczowych momentach, nadając historii nieoczekiwanych zwrotów np. powód zachowania Julii kontrastuje z główną linią fabularną, stając się kolejnym impulsem do spontanicznej zmiany planów Rhiannon. Postać grana przez Leah Harvey to jedna z najbardziej złożonych w serialu – jej ambicje i logiczne rozumowanie są błędnie odbierane przez otoczenie, co czyni ją szczególnie interesującą.
Nie jestem fanem zakończenia pierwszego sezonu. Twórcy zdecydowali się zakończyć historię w momencie, który nie wydaje się wymagać kolejnego pełnego sezonu. Taki zabieg grozi zrujnowaniem całego napięcia zbudowanego w finale. Mam nadzieję, że dalsza część historii pojawi się szybko, bo nie chciałbym, aby wrażenie, jakie wywarł serial, zostało osłabione przez zbyt długą przerwę.