Star Wars. Yoda (Opinia)
„Star Wars. Yoda” to zamknięty album będący częścią krótkiej serii skupiającej się na tytułowym mistrzu Jedi. Składa się z trzech odrębnych historii, rozgrywających się na różnych etapach jego życia – od czasów, gdy był mentorem dla mieszkańców planety nękanej przez piratów, po późniejsze momenty refleksji i konfrontacji z duchami przeszłości.

To pozycja, która zaskakuje swoją formą – zamiast spójnej fabularnej linii otrzymujemy urywki z życia Yody, układające się w mozaikę jego doświadczeń, decyzji i wartości. Dla kogoś, kto zna go głównie z filmów, to cenna możliwość spojrzenia na mistrza od innej strony. Nie tylko jako wojownika, ale jako nauczyciela, myśliciela, czasem samotnika podejmującego ryzykowne, nieortodoksyjne decyzje. Szczególnie wyróżnia się pierwsza opowieść, w której Yoda postanawia zamieszkać na obcej planecie i wychować jej mieszkańców, ucząc ich samodzielności poprzez dość surowe i nietypowe metody. To opowieść o moralnych testach, o wychodzeniu poza schemat. Choć miała potencjał, zabrakło mi w niej emocjonalnego ciężaru. Relacje Yody z mieszkańcami są zarysowane zbyt powierzchownie, a zagrożenie, choć obecne, nigdy nie staje się naprawdę dotkliwe. To rozdział, który intryguje formą, ale nie zostaje w sercu na dłużej.

Zupełnie inaczej odbieram środkową część, moją ulubioną. Opowieść o młodych adeptach Mocy i rosnącym wpływie Dooku, który pojawia się tu jeszcze jako Jedi, to rozdział głęboko emocjonalny. Yoda schodzi na dalszy plan, ale jego obecność, spokojna i obserwująca, działa jak kontrapunkt dla burzliwych decyzji bohaterów. To historia o pokusach, różnicach kulturowych, przyjaźni i zdradzie. Napisana z dużym wyczuciem psychologicznym, pokazuje, jak trudno poradzić sobie z siłą, która może niszczyć i uzdrawiać jednocześnie. Uderza szczerością i mocnym przesłaniem – bez moralizowania, ale z wyraźnie zarysowanymi konsekwencjami. Dooku jest tu sportretowany subtelnie, ale już widać zalążki jego przyszłej ciemnej ścieżki, to portret człowieka, który kwestionuje, ale jeszcze nie zdradza.

Na koniec otrzymujemy klasyczną gwiezdnowojenną akcję – Yoda i Anakin w misji zniszczenia ukrytej fabryki. To najbardziej dynamiczny i widowiskowy fragment albumu. Od pierwszych stron stawka jest wysoka, kiedy oddział klonów zostaje zdziesiątkowany, a duet głównych bohaterów musi zmierzyć się z realnym zagrożeniem. Współpraca Yody i Anakina to zderzenie dwóch temperamentów, ale też źródło humoru m.in. ich wzajemne docinki są naturalne, a chemia działa na korzyść historii. Niestety, w kluczowym momencie scenarzyści decydują się na zbyt łatwe, mało wiarygodne rozwiązania. I choć tempo akcji nie spada, pojawia się niedosyt – emocjonalny i narracyjny. Finał tej opowieści nie wybrzmiewa z taką siłą, jaką obiecywał początek.
Dziękujemy Egmont za komiks. Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.


