Współpraca reklamowa

Raven. Wydanie zbiorcze (Opinia bezspoilerowa)

Kto nie lubi morskich opowieści? Historii o podróżach, przygodach na morzach i oceanach oraz grabieżach bogactw? Dziś chciałabym Wam przedstawić komiks dla wielbicieli takich właśnie klimatów czyli „Raven” Mathieu Lauffraya. Najpierw trochę o fabule! Główny bohater, tytułowy Raven, to dość nietuzinkowy pirat. W oczach kolegów po fachu uchodzi wręcz za pechowca. Marynarza, który zamiast szczęścia przyciąga kłopoty. Los jednak szybko rzuca go w wir wydarzeń, gdy na jego drodze staje bezlitosna Lady Darksee. To właśnie od tej chwili zaczyna się wyścig po legendarny skarb z ruin Chichén Itzá.

fot. Serialomaniak/Lost In Time

Fabularnie „Raven” nie jest może niczym odkrywczym. To typowa piracka przygoda pełna zwrotów akcji, pięknych kobiet, zatargów między piratami oraz pojedynków na śmierć i życie. To jednak absolutnie nie wada, bo właśnie dzięki temu komiks daje ogromną frajdę z lektury. Lauffray świadomie sięga po sprawdzone motywy: tajemniczy skarb, bezwzględnych przeciwników, zdrady i nagłe sojusze. Zamiast silić się na rewolucję w gatunku, skupia się na dostarczeniu czystej, awanturniczej rozrywki, w której co kilka stron coś wybucha, ktoś zdradza albo wpada w kolejną pułapkę. Fani seriali takich jak „Black Sails” czy „Crossbones” poczują się tu jak w domu, bo odnajdą znajomy klimat karaibskich intryg, niebezpiecznych podróży i poczucie, że za każdym rogiem czai się zdrada albo okazja do wzbogacenia się. Dzięki temu całość jest niezwykle dynamiczna, a akcja pędzi do przodu bez zbędnych przystanków. To komiks, który wciąga od pierwszych stron i nie pozwala się odłożyć aż do samego końca.

fot. Serialomaniak/Lost In Time

Powieść graficzna ma przyjemny, wciągający klimat i choć chwilami czuć tu ducha „Piratów z Karaibów”, Lauffray konsekwentnie stawia na większy realizm. Artysta dba o wiarygodne odtworzenie życia społeczności Tortugi w XVII wieku, od chaotycznych portów pełnych marynarzy i piratów, przez codzienne życie mieszkańców, po detale okrętów i uzbrojenia. Bardzo dobrze przedstawia realia i brutalność tego świata oraz twarde, pirackie zasady. Dzięki temu historia nie tylko bawi, ale też daje poczucie autentyczności epoki, w której rozgrywa się akcja.

fot. Serialomaniak/Lost In Time

Najmocniejszą stroną tej pozycji są rysunki Mathieu Lauffraya. Każda plansza robi ogromne wrażenie, jest pełna detali i kipiąca dynamiką. Sceny bitew morskich, piękne i szczegółowe ilustracje okrętów czy spotkania w tropikalnej dżungli zachwycają, zwłaszcza gdy artysta rozciąga je na dwie strony. Kolorystyka potęguje klimat: duszne noce, egzotyczne plaże i burzliwe morza naprawdę przyciągają wzrok czytelnika. Wszystko jest niesamowicie dopracowane i pełne szczegółów. Wizualnie to jeden z najpiękniejszych komiksów, jakie miałam okazję czytać.

fot. Serialomaniak/Lost In Time

Na koniec warto wspomnieć o wydaniu zbiorczym, które ukazało się nakładem wydawnictwa Lost in Time. Twarda oprawa, kredowy papier i duży format sprawiają, że komiks wygląda naprawdę imponująco, każda plansza prezentuje się tu rewelacyjnie, a lektura staje się prawdziwą ucztą wizualną. To idealna propozycja dla kolekcjonerów i fanów pięknie wydanych opowieści graficznych.

Podsumowując, komiks „Raven” być może fabularnie nie jest niczym odkrywczym ani wybitnym, ale całkowicie nadrabia stroną wizualną, stając się prawdziwą ucztą dla oczu. Czytelnik mimowolnie zatrzymuje się na każdej stronie, podziwiając te niesamowite rysunki. Osobiście świetnie się przy nim bawiłam i widzę duży potencjał na ciekawą ekranizację lub serial oparty na tej powieści graficznej. Bo historii o piratach nigdy za mało! Prawda?

Dziękujemy Lost in Time za komiks do recenzji. Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.