Pingwin – Odcinek 7, Sezon 1 (Opinia bezspoilerowa)
Siódmy odcinek „Pingwin” stanowi znaczące wyzwanie dla czwartego odcinka w kontekście rywalizacji o miano „najmocniejszego”. Powód tego tkwi w ujawnionych faktach z przeszłości, które rzucają światło na trudną relację Oswalda z matką i jej wpływ na jego psychikę. Oswaldo jako dziecko wykazywał się nieprzewidywalnością i bezwzględnością. Te informacje, choć z początku mogły wydawać się nieistotne dla kształtowania postaci, istotnie wzbogacają obraz jego rodziny, dostarczając kluczowych wskazówek dotyczących jego osobowości, motywacji oraz stanu zdrowia psychicznego.
W teraźniejszości akcja przenosi widzów w sam środek bezwzględnej wojny gangów, gdzie żadne zasady nie mają zastosowania. Obie strony konfliktu podejmują decydujące ruchy, co przekłada się na liczne zwroty akcji i intensywne momenty. Dynamiczne sceny spełniają oczekiwania widzów od gangsterskich seriali. Rozwój fabuły zaskakuje – koniec odcinka pozostawia widza w stanie zaskoczenia, niepewnego co do zakończenia serii.
Krytyka dotycząca wcześniejszego braku Batmana znajduje odpowiedź w siódmym odcinku, który dostarcza argumentów przemawiających za niemożliwością przeoczenia przez niego wydarzeń. Jeśli wcześniej można było dyskutować, czy gangsterskie wojny wpisują się w działania tego Batmana, to po kluczowym momencie finału należy oczekiwać jego interwencji, co mogłoby zostać zasugerowane chociażby w wiadomościach.
Twórcy zdają się mieć trudności z odpowiednim wykorzystaniem postaci Rusha. Gdy wydawało się, że zyska on na znaczeniu, jego wątek nagle zostaje zakończony bez wyraźnej konkluzji, co skłania do przemyśleń nad jego rolą w fabule.
Podsumowując, serial „Pingwin” utrzymuje wysoki poziom i stanowi wartościowe rozwinięcie Batuniwersum stworzonego przez Reevesa, opowiadając zręcznie skonstruowaną, samodzielną historię. Nawet jeżeli finał okaże się niezadowalający, produkcja z pewnością zostanie zaliczona do lepszych seriali DC.