Recenzje seriali

Peacemaker – Sezon 1 (Opinia bezspoilerowa)

Oglądanie każdego odcinka „Peacemakera” było dla mnie świetną rozrywką. Historia, choć prosta, wciąga dzięki dynamicznej akcji, niespodziewanym zwrotom i świetnie napisanym bohaterom. Postacie mają autentyczną, przyjacielską chemię, która sprawia, że trudno im nie kibicować, nawet gdy popełniają błędy. Szczególnie wyróżnia się orzełek – absolutny ulubieniec! Serial łamie stereotypy tradycyjnego superbohaterstwa, oferując bardziej surowy, „antybohaterski” klimat, pełen wulgaryzmów, przemocy, czarnego humoru i odważniejszych treści. Jednak to coś więcej niż tylko brutalność i kontrowersje – twórcy opowiadają przejmującą historię, która zgłębia psychikę głównego bohatera, Chrisa. Już w pierwszych dwudziestu minutach widzimy różne aspekty jego osobowości, które są rozwijane i analizowane w kolejnych odcinkach, aż po kulminację w finale. Wszystko to zostało wzorowo poprowadzone, a aktorstwo stoi na najwyższym poziomie.

fot. MAX

„Peacemaker” nie tylko uzupełnia wydarzenia z filmu „Legion Samobójców” Jamesa Gunna, ale także znacząco poszerza uniwersum DCEU, dostarczając więcej niż wiele innych produkcji. Każdy odcinek wprowadza nowe elementy komiksowego świata, takie jak nawiązania do postaci związanych z Batmanem – Bat-Mite czy Kite-Man.

Serial znacznie przerósł moje oczekiwania i udowodnił swoją wartość. Jego sukces widać choćby w rosnącej popularności Peacemakera – od postaci niemal zapomnianej po jedną z ulubionych. Zarówno „Legion Samobójców”, jak i „Peacemaker” pokazują, że powierzenie sterów DCU Gunnowi i Safranowi było właściwą decyzją. To projekty realizowane z pasją, które doskonale oddają klimat komiksów, zarówno w kinie, jak i na ekranach telewizorów. Twórcom udało się stworzyć spójny świat, w którym każda postać i wątek są odpowiednio rozwinięte, bez przyćmiewania głównej historii. Widać tu świetnie wyważony balans między akcją, humorem i dramatem.