Recenzje seriali

Gotham Knights (Opinia spoilerowa)

Serial „Gotham Knights” w ogólnym rozrachunku to produkcja wyjątkowo słaba, i to z wielu powodów. Twórcy mieli talent do psucia nawet najlepiej zapowiadających się motywów, wprowadzając absurdalne rozwiązania. Przykłady? Dent kontrolujący swoją chorobę jak za pomocą pilota (zamyka oczy i „przełącza” się na drugą osobowość w myślach) czy podważenie kompetencji Trybunału Sów, który do tej pory prowadzony był całkiem dobrze, aż do słynnych „zabezpieczeń” na przyjęciu.

Serial został zrealizowany w charakterystycznym dla The CW „nastoletnim duchu”. Niestety, oznacza to bohaterów, którzy zawsze są najlepsi i pokonują wszystko i wszystkich, niezależnie od logiki. Turner, główna postać, z łatwością pokonuje Talona, a potem kolejnych dorosłych, co wygląda kompletnie niewiarygodnie. Do tego dochodzą wydumane problemy, rozwiązywane w najbardziej nieodpowiednich momentach np. brat Turnera ma pretensje do siostry, że nie podzieliła się faktami o swojej przeszłości, podczas gdy oboje są w magazynie, a czas ich goni.

fot. IMBD / The CW

Fatalnie napisane wątki romantyczne tylko pogarszają sytuację – relacja Harper i Stephanie jest tak nieudolnie poprowadzona, że ciężko uwierzyć, że ktoś uznał to za dobry pomysł.

Serial wylewa się taniością, co widać gołym okiem. Choć nie znam się na technicznych aspektach produkcji, mogę ocenić kostiumy – a te właściwie nie istnieją. Talon chodzi w jakichś szmatach, które nie zostawiają żadnego wrażenia, Robin dostaje tani zestaw wyglądający jak z Aliexpress, a maska Batmana to kuriozum – zasłania tylko czoło i oczy, przypominając zabawki sprzedawane za 10 zł na odpustach.

Mimo licznych problemów, znalazłem w serialu kilka elementów, które sprawiły, że czas spędzony na oglądaniu nie był całkowicie zmarnowany. Do udanych elementów zaliczam:

  • Trybunał Sów – Organizacja została przedstawiona jako kompetentna, tajemnicza siła trzęsąca Gotham. Dobrze wykorzystano komiksowe motywy, takie jak Elektrum czy historia Alana Wayne’a.
  • Harvey Dent – Wątek Denta został świetnie poprowadzony, szczególnie podkreślenie źródła jego choroby psychicznej. W mojej opinii wybrzmiało to lepiej niż w komiksach. Uwzględnienie genetycznego aspektu i związków z muzyką jako narzędziem terapii okazało się ciekawym kierunkiem. Aktor stanął na wysokości zadania.
  • Skupienie na jednej historii – Serial nie rozciąga fabuły na wiele niepotrzebnych wątków, co było zmorą innych produkcji DC, takich jak „Arrow”, „Flash” czy „Supergirl”. Brak zapychaczy zdecydowanie działa na plus.
  • Motyw rodzinny Stephanie – Z tego wątku płynęło konkretne przesłanie, co było miłym akcentem w tej niezbyt udanej produkcji.