Książki serialoweWspółpraca reklamowa

Komiks „Dom Usherów” (Opinia bezspoilerowa)

Jesteście fanami grozy i brakuje Wam mrocznych seriali Mike’a Flanagana? Sprawdźcie ten komiks wydawnictwa „Lost in Time”!

O czym jest komiks „Dom Usherów”?

Komiks „Dom Usherów” autorstwa Jean’a Dufaux’a, zilustrowany przez Jame’a Calderona bazuje na twórczości Edgara Allana Poego. Historia rozpoczyna się od poznania Damona Price’a, który przegrywając w karty rozpaczliwie szuka sposobu na spłatę długu. Mroczne i wręcz przygnębiające ulice Baltimore odzwierciedlają przyszłość bohatera. Chcąc zmienić swoje przeznaczenie, nie zamierza stać bezczynnie. Zrozpaczony mężczyzna najpierw zwraca się o pomoc do ukochanej, Niny. Niestety, jej własna sytuacja życiowa komplikuje sprawy. Po spotkaniu w barze tajemniczego nieznajomego, który jak się okazuje, ma pojęcie o losie głównego bohatera, Damon udaje się do lombardu. Nic nie idzie zgodnie z planem, bo lichwiarz będący ostatnią nadzieją zostaje znaleziony martwy. Unikając pobicia za nieuregulowanie długu, Price wsiada w ostatniej chwili do powozu pewnego woźnicy. Ten zawozi go do kuzyna, Rodericka Ushera, zapewniając pozory bezpieczeństwa…

Co podobało mi się w komiksie „Dom Usherów”?

Choć znacząca część historii jest wariacją na temat „Zagłady domu Usherów”, na kartach komiksu pojawiają się cytaty z innych dzieł, co może być gratką dla fanów autora. Od samego początku spodobała mi się strona wizualna komiksu, która jak dla mnie idealnie odzwierciedla gotyckie opowieści. Jest mrocznie, ponuro i tajemniczo a groza zdaje się podążać za bohaterem w formie coraz bardziej upiornych scen. Postacie wyglądają realistycznie a zbliżenia na ich twarze i detale pozwalające odczytać emocje naprawdę robią wrażenie. Natomiast Jakub Syty odpowiedzialny za przekład komiksu zdecydowanie oddał klimat opowiadanej historii.

fot. Serialomaniak

Pozytywnie zaskoczyła mnie też forma opowiadania historii, ponieważ narratorem nie jest wyłącznie główny bohater. Z początku może się tak wydawać, jednak spotkanie w barze uświadamia czytelnika, że przeznaczenie Damona Price’a tylko pozornie spoczywa w jego rękach. Zabieg ten uzupełnia historię w interesujący sposób i sprawia, że „Dom Usherów” jest opowieścią w opowieści. Zmiana perspektywy mogłaby wybijać z rytmu, ale moim zdaniem sprawia, że historia jest bardziej przygnębiająca. Kiedy zdajemy sobie sprawę jak los Damona – już przypieczętowany – fascynuje, przytłacza i męczy wszechwiedzącego narratora.

fot. Serialomaniak

Jako fanka historii z motywem wielkich domów skrywających upiorne rodzinne tajemnice, byłam zadowolona jak przedstawiono posiadłość Usherów. Z zewnątrz może i imponująca, sprawiała wrażenie miejsca, do którego aż strach wejść. Wewnątrz, mimo eleganckiego wystroju odzwierciedlał stan gospodarza. Obłęd, cierpienie i tragedia zamknięte w czterech ścianach. Są historie, w których dom zdaje się żyć i czuć. To jedna z nich, a komiks daje możliwość to uchwycić.

Największą niespodzianką jednak było dla mnie zawarcie w komiksie opowiadania „Zagłada domu Usherów”, za którego tłumaczenie opowiada Sławomir Studniarz. Opowieść w opowieści ostatecznie prowadzi czytelników do dzieła Poego, co pozwala porównać komiks z pierwowzorem.

Co mi się nie podobało w komiksie „Dom Usherów”?

Zdecydowanie krótka forma. Przez to pewne wątki pozostają niedomknięte lub zawiązują się poza zasięgiem czytelnika. Odniosłam też wrażenie, że o ile w historii na początku autor stopniowo buduje napięcie, bliżej końca narzucane jest szybkie tempo. Może żeby zszokować, odzwierciedlić dezorientację Damona. Dla fanów gotyckich opowieści, ta historia nie będzie zaskakująca, bo można się domyślić zakończenia. Pojawiają się znane motywy a zachowanie bohaterów jest schematyczne. Niemniej uważam, że rozbudowanie historii mogłoby być korzystne. Skoro bazowała na opowiadaniu Poego, twórcy mogli dodać więcej od siebie. Dodali przecież postać narratora, co ostatecznie jest ciekawym zabiegiem. Widocznie zdecydowali się na taktykę, że skoro oryginał krótki – nie będą się wychylać.

Skąd porównanie „Domu Usherów” do seriali Flanagana?

fot. Netflix

Mike Flanagan tak jak Jean Dufaux zainspirował się twórczością Poego. Miniserial „Zagłada domu Usherów” z 2023 roku dostępny na platformie Netflix bazuje na dziełach pisarza. Jest to jednak uwspółcześniona opowieść rozgrywająca się na przestrzeni lat a Roderick Usher jest prezesem skorumpowanej firmy farmaceutycznej. Jego działania prowadzą do upadku imperium i śmierci najbliższych mu osób.

W przeciwieństwie do komiksu, który grozę buduje stroną wizualną – u Flanagana z racji innej formy na korzyść działa też strona dźwiękowa i gra aktorska. Tak jak w komiksie pojawiły się fragmenty innych dzieł Poego, można to zauważyć w serialu Netflixa. Są to nie tylko kwestie wypowiadane czasem przez bohaterów, ale też odcinki same w sobie. Każdy z nich pomimo głównie inspiracją „Zagładą domu Usherów”, zawiera wątki z pozostałych dzieł, np. „Serce oskarżycielem”, „Czarny kot” czy „Zabójstwo przy Rue Morgue”. O ile w komiksie napięcie i groza budowane są powoli, w serialu możecie spodziewać się wyjątkowo brutalnych scen. Znaczenie ma też tytułowy dom Usherów, który i tam wydaje się uczestniczyć w samej historii i wpływać na bohaterów. Miniserial choć oparty na tym samym motywie, oferuje bardziej rozbudowaną, wielowymiarową historię z bogatą paletą postaci i emocji, skupiając się na psychologii i dramatycznym upadku całej rodziny.

fot. Netflix

Jeśli natomiast nie jesteście fanami uwspółcześnionych wersji, moim zdaniem najbardziej zbliżony wizualnie komiksowi jest „Nawiedzony dwór w Bly” również Flanagana. Bazujący na powieści Henrego Jamesa „W kleszczach lęku”. Klimat odzwierciedlają zwłaszcza te sceny z miniserialu rozgrywające się w przeszłości.

Czy polecam komiks „Dom Usherów”?

Tak. Jeśli szukacie rozrywki na jeden wieczór, która choć na chwilę zapełni pustkę w oczekiwaniu na gotyckie seriale grozy – zdecydowanie się nada. Zwłaszcza jeśli ktoś kogo chcecie nim obdarować nie zna jeszcze twórczości Poego, bo po zapoznaniu się z komiksem może od razu przeczytać opowiadanie.

Dziękujemy Lost in Time za przekazanie egzemplarza recenzenckiego. Wydawca nie miał wpływu na opinię i tekst.