Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt (Opinia bezspolierowa)
Twórczości Grady’ego Hendrixa nie trzeba mi przedstawiać. Czytałam już kilka jego wcześniejszych książek i na tyle polubiłam styl autora, że gdy tylko zobaczyłam, iż wydawnictwo Zysk i S-ka zapowiada „Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt„, jego najnowszą powieść, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nie tylko dlatego, że cenię Hendrixa jako twórcę grozy, ale też dlatego, że tym razem sięgnął po wyjątkowo trudny, a zarazem ciekawy temat: domy dla nastoletnich dziewczyn w ciąży, do których rodziny wysyłały je, by uniknąć skandalu i pozbyć się „problemu”.
Akcja rozgrywa się w 1970 roku, w czasach, gdy reputacja rodziny była ważniejsza niż prawda a „potknięcia” młodych kobiet karano milczeniem i wstydem. Bohaterki trafiają do domu dla „trudnych” dziewcząt, które zaszły w ciążę poza małżeństwem. Miejsce to, z pozoru mające zapewnić im opiekę i spokój, szybko okazuje się przestrzenią pełną tajemnic, przemilczeń i lęków. Poznajemy cztery dziewczyny, które z różnych powodów trafiły do Wellwood House, miejsca mającego „naprawić” ich błędy. Ten pozornie spokojny ośrodek dla młodych kobiet w ciąży jest w rzeczywistości pełen surowych zasad, cichych gróźb i przemocy ukrytej pod płaszczykiem moralności. Dziewczęta mają tu czekać na poród, oddać swoje dzieci w ręce nowych rodzin i według założeń, wrócić do świata, jakby nic się nie stało. Gdy jednak za sprawą obwoźnej biblioteki w ich ręce trafia stara księga czarownic, zaklęcia i magia budzą w dziewczynach coś więcej niż tylko nadnaturalną siłę. Hendrix zawsze umiał w ujmujący sposób połączyć horror i grozę z ludzkim dramatem oraz emocjonalnością swoich bohaterów. Tak jak w „Moja przyjaciółka opętana” potrafił nie tylko przestraszyć, ale też rozbawić, a w „Jak sprzedać nawiedzony dom”, mimo mrocznej atmosfery i gęstego klimatu, stworzył historię niezwykle poruszającą i pełną wzruszeń, tak i w „Czarownictwie dla zbłąkanych dziewcząt” doskonale łączy te dwa światy.

Magia, nadnaturalne napięcie i mroczny klimat przeplatają się tu z bardzo realnym dramatem, jaki przez lata rozgrywał się za zamkniętymi drzwiami podobnych ośrodków. Hendrix z empatią, ale i bezlitośnie pokazuje, jak łatwo młode dziewczyny stawały się „niechcianymi przedmiotami”, a obrona moralności była często tylko wymówką dla ostracyzmu, wstydu i przemocy, tej werbalnej i tej fizycznej. Relacja między dziewczętami, ich więź w tym skomplikowanym świecie i przeklętym miejscu to moim zdaniem najbardziej wyróżniający się element całej fabuły. To właśnie ona nadaje historii emocjonalną głębię i sprawia, że nawet w chwilach grozy czy bólu czuć w niej siłę i solidarność. Tak jak wspomniałam, autor często łączy elementy obyczajowe z grozą, dlatego nie nazwałabym tej książki typowym horrorem. To raczej dramatyczna historia z elementami grozy i fantastyki. Choć miejscami bywa dość obrzydliwa i momentami straszliwie dokładna w opisach (scena porodu na długo zostaje w pamięci), to przede wszystkim opowieść o walce młodych kobiet o poczucie siły oraz o trudnych, czasem bolesnych konsekwencjach własnych wyborów. Dla mnie osobiście to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku i już nie mogę się doczekać, co jeszcze Hendrix pokaże nam w przyszłości
Dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka za przekazanie egzemplarza recenzenckiego. Wydawca nie miał wpływu na opinie i tekst.


