Książki serialoweWspółpraca reklamowa

„Bridgertonowie. Tom 7: Magia pocałunku” (Opinia bezspoilerowa)

Magia pocałunku” Julii Quinn to przedostatnia część cyklu, która dotyczy najmłodszej pociechy Lady Violet i Lorda Edmunda, Hiacynty. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk i S-ka miałam przyjemność przeczytać kolejny (już 7!) tom Bridgertonów. Zapraszam na bezspoilerową opinię.

O czym jest „Magia pocałunku”?

W ręce Garetha St. Claira, wnuka Lady Danbury, trafia pewnego dnia stary, skórzany dziennik należący niegdyś do jego babki, Isabelli. Zaintrygowany znaleziskiem, młodzieniec odkrywa, że pamięta o swojej dalszej rodzinie jedynie strzępy historii, kilka nazwisk, urywki rozmów, niejasne wspomnienia z dzieciństwa. Pragnąc zrozumieć własne korzenie i dowiedzieć się więcej o kobiecie, której imię przez lata otaczała mgiełka tajemnicy, postanawia odczytać zapiski. Niestety szybko okazuje się, że dziennik został spisany w języku włoskim, którego Gareth zupełnie nie zna. Wtedy z pomocą przychodzi Hiacynta Bridgerton – bystra, pełna energii i ciętego humoru najmłodsza z rodzeństwa Bridgertonów. Zafascynowana zagadką i sama nieco urzeczona osobą Garetha, Hiacynta oferuje swoją pomoc w tłumaczeniu tekstu. Wspólne czytanie starych zapisków staje się dla nich nie tylko przygodą intelektualną, ale także podróżą w przeszłość, pełną sekretów, emocji i niespodziewanych odkryć. Z czasem między młodymi ludźmi zaczyna rodzić się coś więcej niż przyjaźń, a tajemnice przeszłości stopniowo splatają się z ich własną historią.

fot. Serialomaniak

Co mi się podobało w „Magii pocałunku”?

W „Oświadczynach” moje serce skradła Lady Danbury. Bardzo podobały mi się jej dialogi z panną Featherington (teraz już Bridgerton) i miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś ta bezpośrednia i szalona starsza dama zawita na kartach tej serii. Nawet nie wiecie jak bardzo ucieszyłam się, że w „Magii pocałunku” Lady Danbury przyjaźni się z Hiacyntą. Co tydzień spotykają się by czytać wspólnie książkę a do tego główny bohater jest jej wnukiem. Nie mogło być lepiej! Miałam niezły ubaw, czytając dialogi, jakie prowadziły ze sobą te dwie bohaterki. Lady Danbury, mimo że większość, jeśli nie cała socjeta się jej boi, jest wspaniałą babką dla młodego panicza St. Claira. Bardzo podobały mi się fragmenty, w których ta dwójka prowadziła ze sobą rozmowy.

W krok za nią podąża Hiacynta. Najmłodsza panna B. to szalony mix Eloise i Lady D więc nikogo nie powinno dziwić to, że to właśnie ona stała się teraz moją ulubioną postacią z rodzeństwa Bridgerton. Po części miało na to wpływ to, że w serialu Hiacynty jest bardzo mało, postać pojawia się na ekranie tylko sporadycznie. W książce dziewczyna ma już dawno za sobą swój debiut towarzyski, dlatego w tym tomie tak naprawdę poznajemy ją na nowo, jako w pełni ukształtowaną, samodzielną bohaterkę. Najmłodsza siostra jest niesamowicie błyskotliwa, wygadana, nieprzewidywalna i mądrzejsza od większości mężczyzn, których można spotkać na balach. Jestem nią oczarowana. W świecie mężczyzn i stereotypów nie boi się być sobą. Nie boi się wyrazić swojego zdania. Czy ona się czegoś boi? Nie! Z ekscytacją jest gotowa na szalone nocne przygody, które panną w tamtym czasie nie przystały. Jestem również zaskoczona upartością Hiacynty i tym, że przez tyle lat próbowała rozwikłać zagadkę, którą skrywał stary dziennik. Mam nadzieję, że Netflix nie zrezygnuje z tej ekranizacji i każde z rodzeństwa Bridgerton doczeka się swojego sezonu.

fot. Serialomaniak

Chcę w tym miejscu wspomnieć o Anthonym. Pomimo tego, że Lady Violet miała więcej czasu na kartach książki to ta jedna scena z najstarszym z braci skradła całe show. Czytając ten fragment w myślach wyobrażałam sobie Jonathana Baileya. Uczucie ulgi jakie towarzyszyło Lordowi Bridgertonowi było z jednej strony zabawne a z drugiej zrozumiałe. W końcu miał cztery młodsze siostry i to na nim spoczywał obowiązek opieki i wybrania godnego męża właśnie dla nich. Nie raz śmiałam się na głos czytając tę książkę. Tak i było tym razem.

Może nie jest to typowa relacja „hate-love” bo pomiędzy Hiacyntą a Garethem nie było nienawiści ale ich początkową znajomość możemy zaliczyć do burzliwych. Dwa mocne charaktery, które znają swoją wartość i niejednego potrafią wyprowadzić z równowagi musiały zacząć ze sobą współpracować aby odkryć tajemnicę, którą skrywał dziennik. Nie dziwię się, że autorka właśnie taki typ mężczyzny wybrała do najmłodszej panny Bridgerton. Mam wrażenie, że ta para pasuje do siebie najbardziej ze wszystkich, których spotkałam w tych książkach.

Co mi się nie podobało w „Magii pocałunku”?

Nie polubiłam lorda St. Claira. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy ktokolwiek z czytelników byłby w stanie go polubić. To kolejny przykład ojca, który za wszelką cenę chce zniszczyć własnego syna. Zapewne pamiętacie ojca Simona Basseta, męża Daphne – Richard St. Claire mógłby spokojnie podać mu rękę.

Wydanie książki

Tak jak pisałam przy innych częściach tego wydania, bardzo podoba mi się grzbiet książki, który przedstawia kolejną część domu. Mamy tutaj także pięknie malowane pudrowe brzegi, które na półce wśród innych tomów tworzą wyjątkowy obraz. Każda z książek na okładce ma motyw bramy gdzie w środkowej części znajduje się rysunek, który nawiązuje do historii. W centralnej części okładki (jak przypuszczam) znajduje się wystrój sceny muzycznej i Smythe-Smithów, gdzie to na wieczorku muzycznym poznali się nasi główni bohaterowie. Okładka ma ciemny czerwony kolor, który ładnie współgra ze złotymi elementami. Tak jak w każdym wydaniu z tej serii tekst jest napisany większą czcionką, co jest ogromnym plusem, zwłaszcza dla osób, które na co dzień spędzają dużo czasu przed ekranem telefonu. Dodatkowo, bardzo podoba mi się odcień papieru – zdecydowanie wolę go od jaskrawo białych kartek, które często są męczące dla oczu. Ten subtelny odcień żółci jest bardzo przyjemny i sprawia, że czytanie staje się jeszcze bardziej komfortowe.

fot. Serialomaniak

Czy polecam „Magię pocałunku”?

Do czasu aż nie sięgnęłam po 7 tom Bridgertonów moją ulubioną bohaterką była Eloise. Po „Magii pocałunku” stała się nią Hiacynta. Najmłodsza panna Bridgerton to szalony mix Eloise i Lady Danbury więc spodziewajcie się zabawnej i wciągającej historii. Książkę pomimo tego, że ma ponad czterysta stron czyta się w ekspresowym tempie. Nie mogłam oderwać się od tej zabawnej i szalonej historii.

Książki z serii „Bridgertonowie”

Każda z ośmiu książek opowiada historię miłosną jednego z dzieci Violet i Edmunda Bridgertonów:

  • Tom I – „Mój książę” (Daphne) – recenzja tutaj
  • Tom II – „Ktoś mnie pokochał” (Anthony) recenzja tutaj
  • Tom III – „Propozycja dżentelmena” (Benedict) recenzja tutaj
  • Tom IV – „Miłosne tajemnice” (Colin) recenzja tutaj
  • Tom V – „Oświadczyny” (Eloise) recenzja tutaj
  • Tom VI – „Grzesznik nawrócony” (Francesca) recenzja tutaj
  • Tom VII – „Magia pocałunku” (Hiacynta)
  • Tom VIII – „Ślubny skandal” (Gregory)

Dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka za przekazanie egzemplarza recenzenckiego. Wydawca nie miał wpływu na opinie i tekst.