Dragon Ball Full Color: tomy 5-8 (Opinia bezspoilerowa)
Pierwsze cztery tomy kolorowej edycji „Dragon Ball” zrobiły na mnie tak dobre wrażenie, że z ogromną przyjemnością sięgnąłem po kolejną część przygód młodego Goku. Kontynuacja dostarczyła jeszcze więcej akcji! Goku ponownie wyrusza na poszukiwanie Smoczych Kul, co prowadzi go do bezpośredniego starcia z Armią Czerwonej Wstęgi. A jakby tego było mało, kulminacją tej części jest kolejna edycja Turnieju Sztuk Walki, w której młody bohater testuje swoje umiejętności przeciwko nowym, znacznie bardziej zróżnicowanym przeciwnikom. Słowem, dzieje się sporo!
Piąty tom rozpoczyna nową wyprawę Goku po Smocze Kule. Powód tej podróży jest dość błahy, ale szybko prowadzi do serii przygód, które mocno rozbudowują świat Dragon Balla. Jednym z ciekawszych momentów jest wprowadzenie miasta. Dla Goku to pierwsze spotkanie z tak rozwiniętą cywilizacją, co oczywiście staje się źródłem wielu zabawnych sytuacji. Aby uniknąć powtarzalności w schemacie poszukiwań, Toriyama wprowadza kolejnych członków Armii Czerwonej Wstęgi, którzy wnoszą do fabuły świeżość i stawiają przed bohaterem realne wyzwania. Poszczególni pułkownicy mają swoje charaktery, motywacje, unikalne proporcje i techniki robiące „wow”, a nieoczywiste decyzje fabularne sprawiają, że ich starcia z Goku naprawdę wciągają. To w tym tomie znalazła się też jedna z najlepszych sekwencji treningowych, która pokazuje determinację i pomysłowość bohatera, a przy tym konfrontuje go z emocjami związanymi ze śmiercią bliskiej osoby. Dzięki temu Goku dojrzewa, nabiera nowej perspektywy, a jego czystość serca, konieczna do zdobycia Chmurki Kinto, nabiera większego znaczenia niż kiedykolwiek wcześniej.

Tomy szósty i siódmy kontynuują poszukiwania Smoczych Kul, a przy okazji pozwalają mocniej wejść w rodzinne wątki bohaterów. Pojawia się m.in. postać Jagi, która staje się kluczowa dla przyspieszenia wydarzeń, ale i wprowadza nowych przeciwników oraz świeże wyzwania. Bardzo spodobał mi się pomysł na kreację zawodników związanych z Jagą. Każdy z nich wnosi coś oryginalnego mimo swojej cudaczności, a nawet proste pojedynki nie są schematyczne dzięki kreatywnym rozwiązaniom, takim jak „interakcje z publicznością” czy nieoczywiste techniki walki. W ten sposób walki oferują „coś więcej”, a seria zachowuje swój specyficzny klimat, który bawi poprzez wartką rozrywkę. Co ważne, humor nadal jest obecny, ale podawany w bardziej stonowany sposób, a autor ma też pomysły na sceny pełne emocji, które wzruszają lub zaskakują – szczególnie wtedy, gdy do gry wchodzą postacie kluczowe dla dalszej fabuły całej serii.
Końcówka siódmego tomu i cały tom ósmy skupiają się na Turnieju Sztuk Walki. To bez wątpienia jedna z najmocniejszych części tej sagi! Do rywalizacji dołącza kilku nowych zawodników, doskonale znanych fanom Dragon Balla, a same starcia wprowadzają do historii zupełnie nowy poziom emocji. Pojawia się większa różnorodność stylów walk, nietypowe techniki i bohaterowie o znacznie mroczniejszych charakterach, jak Tenshin, który początkowo nie waha się zadawać poważnych obrażeń. Dzięki temu turniej nie jest jedynie widowiskowy. Pokazuje też przemianę postaci, ich rozwój i emocjonalne rozterki. Jedynym mankamentem jest dość skrótowe podejście do treningów przed turniejem. Widzimy efekty, ale niewiele dowiadujemy się o samych metodach, a to ogranicza potencjał rozbudowy świata i pogłębienia postaci.

Pod względem wydania kolorowa edycja mangi znów prezentuje wysoki poziom. W standardowej cenie zł otrzymujemy tom w większym formacie niż standardowy, z kolorową obwolutą i jednolitą grafiką pod spodem. Papier o wysokiej gramaturze sprawia, że kolory są intensywne, a matowe wykończenie zapobiega odbijaniu światła. Skany są bardzo dobrej jakości, bez żadnych rozmyć czy pikseli. Szczególnie mocno zyskują na tym sceny walk, w których różnorodność barw i dynamika ruchów budują zupełnie nowe doświadczenie w porównaniu z czarno-białym oryginałem. W piątym tomie brakuje co prawda dodatków, ale w kolejnych powracają krótkie sekcje z ciekawostkami i inspiracjami autora. To świetny smaczek, który potrafi bawić jak inspiracjami w nazewnictwie wybranych postaci, oraz edukować zwłaszcza materiały o Armii Czerwonej Wstęgi, które pokazują genezę postaci i technologii w sposób humorystyczny, ale i zaskakująco szczegółowy.
Dziękujemy wydawnictwu J. P. Fantastica za mangi. Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.


