Druidzi. Księga 1 (Opinia bezspoilerowa)
Pierwszy tom „Druidów” to czerwcowa nowość od wydawnictwa Lost in Time, która przenosi czytelnika w mroczny i niepokojący świat końca V wieku. W rzeczywistości zdominowanej przez chrześcijaństwo dawne wierzenia są spychane na margines, a druidzi, niegdyś szanowani mędrcy, stają się obiektem podejrzeń w sprawie brutalnych morderstw celtyckich mnichów. Czy rzeczywiście to oni są odpowiedzialni? A może prawda jest znacznie bardziej złożona? Odpowiedzi kryją się w niemal trzystustronicowym komiksie, który powoli odsłania kolejne warstwy intrygi, prowadząc do zaskakująco rozległego spisku.
Lost in Time już niejednokrotnie przyzwyczaiło czytelników do edytorskiego rozmachu i „Druidzi” nie są tu wyjątkiem. Format komiksu jest większy niż standardowy, oprawa twarda, a papier kredowy o wysokiej gramaturze doskonale oddaje intensywność kolorów i złożoność ilustracji. Ten fizyczny ciężar ma znaczenie, czujemy, że obcujemy z czymś konkretnym, solidnym. Na uwagę zasługuje również bogaty zestaw materiałów dodatkowych: klimatyczne szkice postaci i miejsc, komentarze twórców oraz notki biograficzne pomagające zrozumieć zawiłości fabularne. Ważne ostrzeżenie – lepiej sięgnąć po nie dopiero po lekturze głównej historii. Zbyt wiele mogą zdradzić.

Komiks urzeka od pierwszych stron. Nie przez efektowne sceny akcji, bo tych jest niewiele, ale przez gęstą atmosferę, która nie opuszcza nas ani na chwilę. Tajemnica, napięcie, pytania bez odpowiedzi – wszystko to działa na korzyść narracji. Twórcy nie podają rozwiązań na tacy. Zamiast tego rzucają tropy, pozwalają snuć domysły z bohaterami i powoli układać fragmenty większej układanki. A całość zbudowana jest nie tylko na intrydze kryminalnej, ale też na politycznych rozgrywkach, w których postacie gotowe są manipulować, wykorzystywać, a nawet zabijać, by poszerzyć swoje wpływy. Przekraczane granice moralne – czy to przez użycie seksualności, czy brutalność – nie są tu tanią sensacją, lecz narzędziem budującym dojrzałość historii. Uwielbiam ten poziom mroku i konsekwencji, kiedy każda decyzja bohaterów naprawdę zmienia świat przedstawiony, a poczucie zagrożenia nie jest jedynie pustym sloganem.
Narracja mocno osadzona jest w wierzeniach dawnych ludów, co daje poczucie autentyczności i bogactwa kulturowego. Obrzędy, symbolika, sposób życia druidów. To wszystko sprawia, że świat przedstawiony oddycha własnym rytmem. Szczególnie podobała mi się symboliczna rola magii i elementów fantastycznych. Nie dominują one fabuły, lecz pojawiają się w kluczowych momentach, budując atmosferę i pogłębiając znaczenie niektórych scen. Mistyczne przejścia do boskiego świata, wizje przyszłości czy rytuały, które mają wpływ na bieg wydarzeń. Wszystko to działa na wyobraźnię i nadaje opowieści specyficznego, niepokojącego smaku.

W centrum tej historii stoi duet mistrz–uczeń. Starszy druid to postać charyzmatyczna, silna, pragmatyczna – trudno go nie polubić. Jego młodszy towarzysz to z kolei mieszanka brawury i naiwności, który mimo pewnych błędów wzbudza sympatię i z czasem autentyczne zaangażowanie. Świetnie kontrastują ze sobą i niosą na barkach ciężar całej opowieści. Ale to nie tylko ich kreacje robią wrażenie: mnisi, druidzi, możni tego świata. Każda postać, choćby epizodyczna, wydaje się potrzebna i przemyślana. Zachowania mają swoje uzasadnienie, motywacje są wiarygodne. W tym gąszczu postaci łatwo się odnaleźć i co ważniejsze łatwo się w nich emocjonalnie zaangażować.
Warstwa graficzna komiksu zasługuje na osobny akapit. Rysunki są nie tylko piękne – są dokładne, realistyczne, żywe. Mimika bohaterów, pejzaże, architektura. Wszystko dopracowane w najmniejszych detalach, opowiadające własną historię. Owszem, pojawiają się sceny drastyczne (nagość, przemoc, seksualność), ale są one integralną częścią tej opowieści. Jedyny zarzut, jaki mam, to zbyt „czyste” przedstawienie niektórych dramatycznych scen. Pożary nie zostawiają brudu, krwawe rany wyglądają zbyt sterylnie. Zabrakło tu trochę fizycznej szorstkości, która mogłaby jeszcze bardziej zanurzyć czytelnika w tej surowej rzeczywistości.
Dziękujemy Lost in Time za komiks. Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.


