Książki serialoweWspółpraca reklamowa

Jak stworzyłem Tsubasę? (Opinia)

Jak stworzyłem Tsubasę” to nowość od wydawnictwa Open Beta. Autobiograficzna opowieść o kulisach powstania jednej z najbardziej kultowych mang wszech czasów. Książka prowadzi nas przez życie twórcy – od dzieciństwa, przez początki kariery, aż po współczesność, rzucając światło na to, skąd wziął się fenomen serii, która ukształtowała wyobraźnię tysięcy młodych ludzi. Brzmi intrygująco? I słusznie!

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to forma wydania, która wzbudziła u mnie dwa różne uczucia. Z jednej strony świetnie uchwycony klimat mangi, co wywoływało pozytywny nastrój. Książka utrzymana jest w klasycznym, „mangowym” formacie, a oprawa wizualna pełna jest elementów stylistycznych przywodzących na myśl oryginalną serię. Nawet dla kogoś, kto nie miał wcześniej kontaktu z mangą czy anime (zaliczam się do tej grupy), to wyraźnie wyczuwalne. Minimalistyczna szata graficzna i dobrze dobrana kolorystyka tworzą odpowiedni nastrój.

fot. Serialomaniak

Z drugiej strony jednak dało się odczuć oszczędność, która chwilami wyglądała jak zabieg mający na celu sztuczne wydłużenie książki: duże marginesy, zwiększona czcionka, spore odstępy między akapitami, przez co niektóre strony zawierały ledwie 2–3 zdania. Podobnie miałem mieszane uczucia względem dodatkowej warstwy graficznej. Wstawki w postaci pełnostronicowych ilustracji z mangi pozwalały dostrzec charakterystyczny styl rysunku i nadać bohaterom fizyczny wymiar, ale brakowało im jakiegokolwiek komentarza, podpisu, kontekstu. Czasami po prostu nie wiedziałem, co konkretnie przedstawiają. Zdecydowanie podniosłoby to wartość książki, gdyby ilustracje były lepiej osadzone merytorycznie, a jeszcze chętniej zobaczyłbym archiwalne zdjęcia, jak np. w „Tomb Raider: The Legend of Lara Croft”.

fot. Serialomaniak

Od strony merytorycznej książka to naprawdę zwięzła i konkretna pigułka wiedzy! Autor przybliża nam najważniejsze fakty z życia i kariery, prowadząc czytelnika prostym, klarownym językiem. Dzięki temu książkę czyta się błyskawicznie. Całość zajęła mi mniej niż dwie godziny, ale nie znaczy to, że jest powierzchowna. Wręcz przeciwnie. Znajdziemy tu sporo rzeczowych, ciekawych informacji, zarys kontekstu historycznego i społecznego, a także wypowiedzi innych osób, które rzucają dodatkowe światło na decyzje twórcze autora. Bardzo podobało mi się np. rozpisanie wpływu, jaki miała sytuacja Japonii w światowym futbolu na rozwój fabuły czy wplecenie opowieści o kontaktach mangaki z młodymi piłkarzami. To właśnie te szczegóły sprawiają, że manga nabiera nowego, głębszego wymiaru.

fot. Serialomaniak

Znajomość mangi lub anime wcale nie jest wymagana, żeby czerpać z tej książki przyjemność. Autor sprawnie wprowadza w temat, prowadzi narrację chronologicznie, a każdy nowy element jest odpowiednio zarysowany. A co najważniejsze, książka jest po prostu bardzo inspirująca. Opisane źródła motywacji, trudności, z którymi twórca się mierzył, oraz proces powstawania czegoś tak przełomowego, mogą dać impuls każdemu, kto myśli o tworzeniu czegokolwiek – nie tylko mangi.

fot. Serialomaniak

Dziękujemy Open Beta za książkę. Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.